UWAGA - WPIS TYLKO DLA LUDZI O MOCNYCH NERWACH!!!
Nie będzie o śmieciach - śmieci można zebrać. Nie będzie o brudzie - brud można zmyć lub zdrapać. Nie będzie też o źle parkujących kierowcach - można im wlepić mandaty. Nie będzie w końcu o pustych, niezagospodarowanych przestrzeniach - można je (jeszcze) sensownie zabudować.
Będzie o najgorszym syfie w Naszym Kraju - syfie, który zawładnął wszystkimi miastami, nie tylko dużymi. Co gorsza zawładnął również wieloma umysłami.
Będzie o blokowiskach.
W latach 20-tych i 30-tych XX wieku zaczęto odchodzić od koncepcji kamienicy z oficynami i szeregiem ciasnych podwórzy. Utworzono więc Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową, która wybudowała osiedla na Żoliborzu i Rakowcu. Udało się wprowadzić w przestrzenie międzyblokowe zieleń, sąsiedzi nie zaglądali sobie w okna. Sielanka i idylla. Po wojnie ci sami architekci wraz ze swymi uczniami zdążyli przed wejściem socrealizmu w 1949 zaprojektować i zbudować jeszcze kilka osiedli (Praga, Koło, Mokotów).
Po końcu socrealizmu zaczęto "uprzemysławiać" budownictwo (już nie architekturę, czy urbanistykę, lecz budownictwo!). Pokarano okropnymi blokowiskami każdą niemal dzielnicę. Oczywiście partyjni bonzowie w nich nie mieszkali - oni mieli własne osiedla, dużo przyjemniejsze. Często też mieszkali w luksusowych kamienicach z lat 30-tych.
Coś zaczęło pękać w budowie bloków w latach 80-tych. Czy "się przejadły"? A może to tylko kryzys spowodował, że prawie zaprzestano je budować? W każdym razie w drugiej połowie lat 80-tych i pierwszej lat 90-tych powrócono do koncepcji "mieszkania dla ludzi".
Ale nic, co dobre, nie mogło trwać wiecznie. Partyjnych aparatczyków, którzy "uszczęśliwiali społeczeństwo" zastąpili "inwestorzy" i "deweloperzy" (od ang. development - rozwój!). Polskie miasta zostały zalane "apartamentowcami", "villami" i innymi "wiślanymi zakątkami". Czymże one się różnią od bloków z lat 60-tych, czy 70-tych? Nie wiem, bo nie mieszkam ani w takich, ani w takich. Z zewnątrz prawie niczym. No, obecnie buduje się nieco ciaśniej.
Żeby nikt mi nie mógł powiedzieć, że jestem stronniczy, przygotowałem zdjęcia z każdej strony Warszawy.
Nie oszczędzono panoramy Pragi:
Nie oszczędzono Jelonek - zwróćcie uwagę na świetnie rozwiązaną kwestię parkowania:
Zarówno podczas PRL-u, jak i III RP-u nie szczędzono bloków Służewowi - kwestia parkowania rozwiązana w sposób identyczny, jak na osiedlu o 20 lat starszym:
I na koniec największa "blokozbrodnia" na Warszawie - osiedle Za Żelazną Bramą. Zniszczono nim potężny kawał Śródmieścia i Woli:
- os. Panieńska - 1964-67, proj. Teresa Tyszyńska, Gabriel Rekwirowicz
- os. Marymont Dolny - bud. od 1973, proj. Zdzisław Łuszczyński
- os. Jelonki - 1973-77, proj. Andrzej Skopiński
- os. Skocznia - połowa lat 60-tych, proj. Tadeusz Mrówczyński
- Rezydencja Pod Orłem - 1997-1999, proj. Wojciech Hermanowicz, Piotr Majewski, Andrzej Wyszyński, Artur Caban, Zbigniew Galicki, Elżbieta Kozłowska, Agnieszka Kruszyńska,
Ewa Stanisławska, Anna Ścisłowska
Ewa Stanisławska, Anna Ścisłowska
- os. Za Żelazną Bramą - 1965-72, proj. Jerzy Czyż, Jan Furman, Jerzy Józefowicz, Andrzej Skopiński
Zapamiętajcie te nazwiska.
Hrabia_Piotr.
PS. Chciałem też pokazać Chomiczówkę, ale to tak daleko, że nie chciało mi się jechać.
Tak śmieci można zebrać ale ludzie zaśmiecą od nowa, można im wlepić mandat ale następnym razem znów podobnie zaparkują...
OdpowiedzUsuńTutaj musi się coś zmienić w głowach ludzi, a to dużo trudniejsze. Mam nadzieje, że akcje typu "Sprzątanie Ziemi" coś uświadomią dzieciakom, może przynajmniej zjawisko smiecenia będzie ciut mniejsze.
Czymże one się różnią od bloków z lat 60-tych, czy 70-tych? ... Z zewnątrz prawie niczym. No, obecnie buduje się nieco ciaśniej. - i grodzi
"Tutaj musi się coś zmienić w głowach ludzi, a to dużo trudniejsze" - I dopiero wtedy, kiedy ludzie przestaną rzucać kiepy na chodnik, śmieci do lasu, stawiać budki z hamburgerami na kółkach, i kiedy wreszcie zaczniemy dbać o to, co mamy, wtedy architektura modernistyczna zajaśnieje całym swym blaskiem - o ile doczeka.
OdpowiedzUsuńA co do grodzenia - zaskoczę Cię - nie wszystko się dziś grodzi.
OdpowiedzUsuńSmutno mi sie robi jak sie na to patrzy. Duze miasto gdzie tak naprawde nie ma miejsca dla ludzi.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, Karolino, to tylko jedno oblicze Warszawy - jedno z tysiąca, a ja staram się pokazywać te pozostałe 999 :)
OdpowiedzUsuńDzisiejszy wpis jest wyjątkiem.
"PS. Chciałem też pokazać Chomiczówkę, ale to tak daleko, że nie chciało mi się jechać." - bylo sąsiedni Wawrzyszew pokazać w takim razie, szybki dojazd metrem :)
OdpowiedzUsuńNie napisałem, że długo się tam jedzie, tylko, że jest to daleko :P
OdpowiedzUsuńNie wszystko... ale dużo :-(
OdpowiedzUsuńTak samo blokowiska, nie wszystkie są koszmarne - niektóre, może nie są piękne (ale też nie koszmarnie brzydkie), ale są całkiem przyjemne, sielskie prawie ;-) Ot, byle zabudowa niezbyt gęsta, niezbyt masywna, dużo zieleni pomiedzy...
Przykładem moje osiedle z konca lat 70. (moj wpis na akcje nad rowerostrada do Powsina). Bloki 4-pietrowe glownie, ze 6 10-pietrowych (ale niezbyt rozlozystych - 2 klatki schodowe, 5-6 mieszkan na pietrze), tylko lawek za malo...
Taka koncepcja blokowiska-parku nawet mi sie podoba :-) Ale masywne, geste blokowiska-parkingi to syf nad syfy, fakt :-( (u mnie fotki 2. i 3. z Wawrzyszewa)
A w tych blokach były zsypy na smieci z prusakami i kuchnie bez okiem. 4 lata w takim mieszkałam.
OdpowiedzUsuńhanula1950
Najbardziej razi mnie Osiedle za Zelazna Brama, bo znajduje sie w centrum miasta, blokowiska polozone na obrzezach miast sa chyba w kazdym duzym miescie, przykladowo - w Berlinie, w Antwerpii, w Paryzu i w Amsterdamie, wiec jest mi latwiej sie z tym pogodzic.
OdpowiedzUsuńDokładnie - wielkie blokowidła w centrum miasta, nijak przystające do zastanej architektury to barbarzyństwo. I to nie z ery głębokiego socrealu, bo wtedy powstały znośne osiedla Mariensztatu, czy nawet MDMu, tylko Gomułki - ten, to oszczędzał na wszystkim!
OdpowiedzUsuńProponuję zamieszkać na parterze zamkniętego osiedla typu Zielone Zacisze i jeszcze raz napisać ten tekst :) Teraz się nie buduje dla ludzi, teraz się buduje dla developera, co by zarobił :/
OdpowiedzUsuń1. Bloku na Marymoncie nie czepiaj się, bo mieszkania są wewnątrz całkiem calkiem... Choć może nie jest cudem urody
OdpowiedzUsuń2. Architektów się nie czepiaj, bo musieli tworzyć z normatyw takich, jakie otrzymali. A pomysły mieli świetne, brakowało tylko pieniędzy na wykończenie osiedli najczęsciej. Co powiessz na Sady Żoliborskie czy os. Szwoleżerów??
1. Mimo ładnego wnętrza czepiam się zewnętrza.
OdpowiedzUsuń2. "Dwadzieścia osiem filmów o tym zrobiłem, robię dwudziesty dziewiąty." A właśnie Sady i Szwoleżerów to przykłady na to, że jak się chciało (i jak się architekt uparł) to można było inaczej. Kipeskiego wykończenia się nie czepiam, bo o to i dziś ciężko.
Dobrze Hrabku, że wspomniałeś o tym mega-syfie. Ostatnio byłam na Gocławiu gdzie wiatr hula pomiędzy bloczyskami. Uciekłam stamtąd z podkulonym ogonem. Ogromnie żal mi Warszawy, ciągle wiatr jej w oczy. Najgrosze jest to, że owa demolka jest tak ogromnie trwała i zaraza wciąż postępuje.
OdpowiedzUsuńnie wszystkie blokowiska są syfem. Mojego raczej bym do takiej kategorii nie zaliczył.
OdpowiedzUsuńJak coś nie jest syfem, to tego nie nazywam blokowiskiem. Oczywiście są tez osiedla z blokami, gdzie aż chce się mieszkać - napisałem o nich na początku postu.
OdpowiedzUsuńTukee - tak, najgorsze, że zaraz postepuje.
Nie rozumiem dlaczego ludzie za ciężkie pieniądze kupują mieszkania w takim czymś. Co ich do tego skłania, bliskość centrum?
OdpowiedzUsuń25 lat mieszkałam w domku z ogródkiem nad Wisłą, od 7 mieszkam w bloku i coraz bardziej tego nie chcę.
Pewnie cienki portfel. Jednak 30 m2 w wielkiej płycie jest tańsze od 50 m2 w budynku z cegły.
OdpowiedzUsuńTo gdzie lokujesz osiedla ursynowa ?
OdpowiedzUsuńUrsynów (w znaczeniu od Doliny Służewieckiej do Lasu Kabackiego) jest bardzo zróżnicowany. To jest jego plus. Jest sporo niezłych osiedli wielkopłytowych, trochę niezłych zbudowanych po 1989 roku. Jest teś trochę - nie ma co ukrywać - chłamu i getta.
OdpowiedzUsuńmusielibyśmy usiąść kiedyś nad planem miasta i sobie dokładniej o tym porozmawiać.
A i tak wolę śliczne osiedla budynków 3-4 piętrowych, wymienione przeze mnie na początku postu.
Ale się cieszę! Zgłaszając temat miałam nadzieje, że ktoś i takim syfem się zajmie :) Brawo! ;)
OdpowiedzUsuńA mnie najbardziej w Warszawie wkurzyło - byłam po wieloletniej przerwie w 2007 - nagromadzenie biurowców w centrum miasta, bez ładu i składu - byle w środku miasta, byle wyżej, byle - jak;(((
OdpowiedzUsuńpodaj jeszcze nazwiska inwestorów - przecież to oni DECYDUJĄ o tym co ma stanąć za ich pieniądze. Projektant robi to co powiedział mu inwestor...
OdpowiedzUsuńMateuszu - KIEPSKI architekt rzeczywiście robi dokładnie to, czego żąda odeń inwestor.
OdpowiedzUsuńChyba nie znasz realiów
OdpowiedzUsuńRealia są takie, że studia opuszcza masa przeciętnych "architektów-artystów-rzeźbiarzy", którzy nie są przygotowani na wstrząsy, jakie funduje im "rynek" i nie potrafią bronić swojego.
OdpowiedzUsuńJest też pełno sikających w pieluchy 70, 80-latków, którzy już tylko umieją się podpisać, gdzie trzeba.
Zapominasz tu o projektancie konstrukcji, który musi wizje klienta, czesto bez architekta przelac na papier. Bo tak taniej. Jest odpowiedzialny za bezpieczenstwo konstrukcji, ma do tego okreslony budzet. Za takie pieniadze czesto inaczej sie nie da. Do tego dochodzi tanie widzi mi sie inwestora, i mamy polski krajobraz.
OdpowiedzUsuńNiestety, nadal powstają takie syfy-potwory! Dla mnie sztandarowym przykładem może być Osiedle Górczewska, które wyrosło na rogu Górczewskiej i Powstańców Śląskich, na Bemowie. Myślę, że warto dorzucić je do tej listy. Jest wielkie, koszmarne, nie wpasowane w otoczenie i może być jedynie znakiem firmowym pazerności dewelopera.
OdpowiedzUsuńWarto by też wspomnieć nazwisko architekta, który zgodził się tak chałturzyć... a nazwisko to może zaskoczyć, poszukajcie ;)