Z dniem 7 stycznia 2014 uległa likwidacji linia 394.
W ostatniej swojej odsłonie łączyła ursuskie osiedle Niedźwiadek z (oficjalnie) ratuszem dzielnicy W-wa-Ursus oraz (przede wszystkim) centrum handlowym Factory, po drodze zatrzymując się przy przystanku kolejowym PKP W-wa-Ursus.Jednak dawniej wypuszczała się również na Jelonki, Koło, Młynów. Niezmienną trasą kursowała od 1984 do 2002 roku - przez 18 lat!
Mocno okrojona w czerwcu 2013 w związku z "okrojonym budżetem ZTM-u".
Tu widok na autobus linii 394 i dwa autobusy efemerydy o nazwie Z-7.
Rozkład jazdy, zawsze była to linia szczytowa:
No i koniec.
Mieszkańcy Ursusa wcale nie są zadowoleni ze zmian. Na przystanku PKP W-wa-Ursus-Niedźwiadek tak samo trudno się wbić do pociągu, jak wcześniej na PKP W-wa-Ursus, a stracili wygodne połączenie do uczęszczanego centrum handlowego.
Obecny burmistrz nie tylko nie umiał nie dopuścić do negatywnych zmian, ale też nie wystawił choinki przed ratuszem*
Czemu tak dużo o niej piszę? Bo "odchodzą" numery linii, które lubiłem - tak, w tej materii też można mieć upodobania! 394 to był najwyższy numer z zakresu "trzechsetek", zawsze miałem sentyment do tych "skomplikowanych" numerów (typu 394, 436, 495 itp.). Krótko mówiąc: "Mao tego zostao". Obecnie najwyższą "trzysetką" jest 365, a "czterysetką" 460.
A czy Wy macie jakieś ulubione trasy i/lub numery linii?
H_Piotr.
* - autentyczny argument, jaki usłyszałem zaraz po tych o pogarszających się połączeniach w Ursusie.
Kiedyś miałem ulubione 111, nawet uważałem ten numer za najpiękniejszy na świecie, a to może z powodu odwrotnego niż Twój stosunku do numerów. 111 woziło mnie z domu na uniwerek, ale z dzisiejszej perspektywy nie rozumiem, dlaczego tak rzadko wówczas jeździłem na uniwerek na rowerze (czasem jednak jeździłem, nawet jeden mi tam ukradli).
OdpowiedzUsuńmoże właśnie dlatego?
Usuń"Pałki" są lubianą linią. Takąż były też "czwórki" (144) na Wierzbnie. O dziwo 122 ("dwójki") się nie przyjęły.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja z kolei lubię linie autobusowe jadące endemicznymi, egzotycznymi i egzogenicznymi (?) trasami. zwłaszcza chodzi mi o wąskie "nieautobusowe" ulice (chociaż ich mieszkańcy mogą mieć zgoła odmienne zapatrywania). na przykład 107 jadące m.in. Kruczą, Kredytową i Myśliwiecką. albo 165 - chyba już nie jeżdżące - Kazimierzowską, itd.
OdpowiedzUsuńzresztą - u nas za często się zmienia rzeczywistość autobusowo-tramwajowa, żeby się przywiązywać do jakiejś linii ;-)
165 już nie jeździ Kazimierzowską od 2002. od tego czasu zdążyły jeździć tamtędy linie 148, 118, 318, a teraz... nic.
UsuńTeż lubię wjeżdżać w ciasne ulice autobusem.
Ja największy sentyment czuję do linii 451, której nie ma już jakieś trzydzieści lat, albo coś koło tego, którą pacholęciem będąc jeździłem do przedszkola. Jeździła z Natolina Północnego na Centralny.
OdpowiedzUsuńLubię też objazdowe, jak np. nieistniejąca 117.
Wychodzi na to, że teraz żadna mi nie podchodzi.
Moją ulubioną linią (jaka jeździła "za moich czasów") była 436. łącząca ciekawy numer z niebanalną trasą - z Puławskiej w Rzymowskiego wiaduktem. No i co z tego, że teraz tym wiaduktem jeździ 504?
Usuń18 lat?
OdpowiedzUsuńNiektóre z linii, które wspominam z dzieciństwa, jak likwidowali to nie miały jeszcze osiemnastu lat i też mi ich żal do dziś.
Może kiedyś wrócą? 382 zdążyło wrócić, zmienić trasę i zniknąć jeszcze raz.
UsuńKurde, ja pamiętam jak trolejbusa linii 52 mi likwidowali sprzed okna. Słabo pamiętam, fakt, ale pamiętam.
OdpowiedzUsuńDo trajlusiów mam głęboki sentyment i bardzo mi ich żal. Poza linią 52- dojeżdżałem nim na wojsko :-(
UsuńMnie trajlusie woziły jeno do Piaseczna, ale też mi ich żal. Chyba na równi z Ikarusami.
UsuńBardzo tu fenomenalnie, zdecydowanie zaliczam do ulubionych.
OdpowiedzUsuńDzięki! Miłego warszawskiego blogowania!
Usuń