Dziś nie będzie tak wesoło, jak zwykle. Temat nastroił mnie jakoś tak "wczorajidzisiowo".
Na rogu ulic Chełmżyńskiej i Strażackiej na Kawęczynie stoi ruina.
Tak - to właśnie jest ruina, a nie to co niektórzy nazywają ruiną, czyli np. przedwojenny budynek z obdrapanym tynkiem i zbitymi szybami.
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie Jest to tzw. willa Granzowa, obiekt pokazowy możliwości produkcyjnych pobliskiej cegielni należącej właśnie do Granzowa. Sam Kazimierz Granzow miał też kamienicę przy Królewskiej - tuż koło Giełdy Papierów Wartościowych (oczywiście przedwojennej - dziś stoi tam nijaki, szary biurowiec).
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Cegła z cegielni Granzowa była znana (nie, nie z tego, że była znana...) z tego, że była najlepsza, najmocniejsza. Wyroby zdobyły 12 złotych medali na wystawach międzynarodowych.
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Cegła z cegielni Granzowa była znana (nie, nie z tego, że była znana...) z tego, że była najlepsza, najmocniejsza. Wyroby zdobyły 12 złotych medali na wystawach międzynarodowych.
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Niestety, jak to śpiewał Muniek Staszczyk "gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje" najpierw cegielnię zniszczyła wojna, a potem zakazali odbudowy komuniści. A ja dodałbym jeszcze od siebie: "a polscy pseudokapitaliści, spekulanci doprowadzają ją do ostatecznej ruiny licząc, że sprzedadzą pusty plac po wyższej cenie"
Willa jest w całkowitej ruinie. Opis zniszczeń a także bardziej drastyczne zdjęcia daruję czytelnikom.
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Budynek zbudowany pod koniec XIX wieku wpisano do Rejestru Zabytków Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w 1984 roku (!), po czym nie uczyniono NIC, by go (wpierw) wyremontować lub (potem) odbudować.
Jedynym, który był zainteresowany willą był Marek Kotański, chcący w pierwszej połowie lat 90-tych umieścić tu podopiecznych Monaru, ale ponoć okoliczni mieszkańcy ostro się temu przeciwstawili.
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
O jakości cegły świadczy jednak to, że "jest w bardzo złym stanie technicznym i wszystko wskazuje na to, że wkrótce przestanie istnieć" pisano już w 1993, czyli 17 lat temu.
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Te zdjęcia pokazują co poniektóre lepiej zachowane fragmenty willi. Dziś przy odbudowie trzebaby było zastosować nowy, zastępczy układ konstrukcyjny.
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Warszawa blog Warszawa willa Granzowa Warszawa zabytki Warszawa architektura Warsaw architecture Varsovie
Bardzo tego zabytku szkoda, zdjecia piekne.
OdpowiedzUsuńDla mnie ruina to coś,co nie nadaje się do zamieszkania.
OdpowiedzUsuńPiękny budynek,wpierwszej chwili pomyślałam : "willa?" ;)
Jak widzę takie rzeczy to serce mi sie kraje! Tak mało mamy zabytków oryginalnych w naszym mieście i o te któren są nie potrafimy nalezycie zadbać!:(
OdpowiedzUsuńDbanie o zabytki to nasza pięta Achillesowa.
OdpowiedzUsuńhanula1950
Trudno nie podzielić zdania o braku dbałości o zabytki.
OdpowiedzUsuńKasa, kasa i jeszcze raz kasa. Nie było, nie ma i nie będzie na zabytki. Niestety. A ekscentrycznego milionera też niestety w zasięgu brak, a poza tym musiałby wykazać się gargantuiczną cierpliwością w dyskusjach z 'konserwatorem', któremu nie przeszkadza, że wszystko się wali, a tknąć nie pozwoli.
OdpowiedzUsuńWróćmy do początku sprawy: polecam zerknąć na polski film pt "Wirus" z 1996 roku - występuje Pazura i Lubaszenko, występuje willa Granzowa - tyle, że właśnie do potrzeb tego filmu willę zawalono pirotechniką, a detonacja pogrzebała zabytek!! Wstrząs był zbyt silny, by konstrukcja wytrzymała - widocznie nasze jaśnie konserwatorstwo filmu nie widziało, bo to ewidentna sprawa dla prokuratora!!
OdpowiedzUsuńA film? Chłam straszny, prądu szkoda:/
oryginalny budynek...
OdpowiedzUsuńWpis jak zwykle najwyzszych lotów. Miło się czyta. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwybieram się tu od jakiegoś czasu, nie mogę dotrzeć, ale coraz bardziej się obawiam, że nie zdążę...
OdpowiedzUsuń"Wczorajidzisiowo" powiadasz :-D a tak na poważnie, trudno nie nazywać ruiną czegoś, co być może kiedyś było efektowny, budynkiem a obecnie stanowi jedynie kupkę kamieni i resztki kilku ścian. Że szkoda, wiadomo... jak zwykle Hrabia wyśrubowuje wysoko poziom wpisów.
OdpowiedzUsuńDzięki za informację o tym budynku, bardzo go szkoda... Niesamowite wzory.
OdpowiedzUsuńu nas naprawdę mogłaby być druga japonia - a może to w japonii mogłaby być druga Polska (?)....
OdpowiedzUsuńpzdr
Kapitalny obiekt. Niezłe fotki. Gratuluję bloga - świetna praca.
OdpowiedzUsuńTrzeba też dodać, że do upadku budynku przyczynili się przeciwnicy Monaru i Kotańskiego, którzy zdemolowali budynek obrzucając go kamieniami, butelkami itd.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że budynek w którym przez wiele lat było Przedszkole będzie odbudowany,mam piękne wspomnienia bo całe dzieciństwo tam spędziłam.Moja mama wiele lat tam pracowała a my pomagaliśmy w czasie wolnym od szkoły w pracy z dzieciaczkami.
OdpowiedzUsuńSą jakieś nowe wieści z frontu? Nic nie słyszałem, jakoby miał być odbudowywany.
UsuńPrace ruszyły. Usunięto dzrewa-samosiejki, i rozebrano sterczące ściany. Teraz trzeba przygotować plac i rozpocząć budowę. To jedno z moich marzeń, aby móc po ponad czterdziestu latach znowu wejść do tych wnętrz i przypomnieć sobie obrazy z dzieciństwa, kolegów i koleżanki oraz panie pracujące w moim przedszkolu. Te wszystkie bale karnawałowe w tych pięknych salach, to było szczęśliwe dzieciństwo. I jeszcze małe sprostowanie do Margolci, kto jak kto ale my rodowici mieszkańcy Kawęczyna nie przyczyniliśmy się na pewno do zniszczenia tego obiektu. My się z nim zrośliśmy od pokoleń, ale podkreślam, że mówię o prwdziwych mieszkańcach Kawęczyna. Pozdrowienia dla wszystkich już nielicznych sąsiadów.
OdpowiedzUsuń