Była przed wojną własnością Gity Horowitz*.
Kilka lat temu wspólnota mieszkańców części od strony Wilczej wyczyściła sobie elewację, a ci spod czwórki nie. Jest to jeszcze jeden kontrprzykład dla miłośników tezy "brudne? to burzymy!", którzy wyjątkowo głośno krzykiem sprzeciwiają się czyszczeniu budynków.
No, ale czas wejść do środka. Wita nas hall ze ścianami obłożonymi polskim wapieniem - krzyk mody lat 30-tych.
Drzwi się za nami zamykają i musimy wejść głębiej...
Drzwi do mieszkania dozorcy - oczywiście przed wojną. Teraz, nie wiem co się tam dzieje.
Możemy zauważyć odciski żyjątek (trylobitów) sprzed milionów lat na kamiennej posadzce.
Oryginalne drzwi i zupełnie nieoryginalne skrzynki na listy - unijne.
A na tym zdjęciu (nieco wcześniejszym) jeszcze PRL-owskie.
Brama od wewnątrz.
No to teraz pojedziemy w detal - klamki wszelakie:
Starczy tych klamek, spójrzmy na rzwi wejściowe do mieszkań. Każde mieszkanie ma szersze, dwuskrzydłowe drzwi dla "państwa" oraz węższe, jednoskrzydłowe, dla służby.
Jedna z nielicznych, być może zachowanych oryginalnych lamp na klatce schodowej: No, ale przecież piętra są połączone schodami i windą, a żeby nie spaść ze schodów, trzeba, żeby była jakaś balustrada. W budynkach z lat 30-tych balustrada nie była "jakaś", tylko elegancka.
Schody wyłożone są białym marmurem. Czasem neico popękanym.
Każdy detal jest dopracowany:
Środkiem biegnie szyb windowy. Elegancko przeszklony:
Sama winda pewnie oryginalnie tez była przeszkona, ale w latach 60-tych w szale wymiany starego na nowe, wymieniono ją na zwykłą, "blokową" windę. Jedną z ostatnich przedwojennych wind pokazałem Wam TUTAJ.
Nad każdym wejściem do windy widzimy charakterystyczny emblemat. Co to? Może jakiś skarabeusz?
Osoby z lękiem wysokości proszone są o niepatrzenie w dół.
Można spojrzeć w górę.
Od słowa do słowa zeszliśmy z powrotem na parter. Brama od ul. E. Plater:
Ta sama brama od zewnątrz:
I jej wnętrze.
A to już brama od Wilczej w tej wyczyszczonej części:
Podwórko - miłe, nie?
Miejsce na relaks dla mieszkańców.
Prześwit do następnego podwórka.
Jak już wspomniałem - każdy detal dopracowany.
Mam nadzieję, że nie zamęczyłem Was taką ilością zdjęć. Mnie przygotowywanie tego wpisu nieco zmęczyło, dlatego to ostatni tak duży wpis przed Świętami Bożego Narodzenia, a pewnie i w ogóle w tym roku.
Życzę więc Wam dalszych odkryć niezwykłych miejsc w Warszawie i przyjemności z oglądania tego bloga.
Hrabia_Piotr.
* - dziękuję MichalowiJ za te informacje.
Hrabia_Piotr.
* - dziękuję MichalowiJ za te informacje.
Niezamaco. Ewidencja zabytków się kłania.
OdpowiedzUsuńJak zawsze przyjemnie było zapoznać się z historią i detalami. Jak zawsze w takich wypadkach stwierdzenie "że też się komuś chciało to wszystko" spotyka się z odpowiedzią "to były inne czasy, panie"...
OdpowiedzUsuńsuper.
OdpowiedzUsuńSmakowite! Znacznie bardziej niż kapucha, nad którą sterczę od wczoraj :(
OdpowiedzUsuńHrabio Piotrze, wiecie że macie czytelnika na sumieniu ? Znalazlem keidys przypadkiem 1 zdjecie tej kamienicy i sie do niego śliniłem a teraz to mi szczęka i gałki oczne odpadły, w zwiazku z czym zapewne nie pożyję długo.
OdpowiedzUsuńZaskakujacy jest tylko sposob mocowania wypelnienia balustrady do jej słupków wobec tak późnej metryki kamienicy - nie ma wielokrotnie powtórzonej taśmy zawijającej się dookoła narożnika, tylko tak utylitarnie zagięty pręt pod kątem 90 stopni. A taka winda np ma okrągłe narozniki z pracowicie naściubolonymi szybkami dla wyrobienia tej krzywizny.
@MichalJ - Pozdrów ją ode mnie ;)
OdpowiedzUsuń@I am I - Coś w tym jest, że to były inne czasy.
@Er - Bat
@Miałkotek - Nie wątpię, że Twoja kapucha będzie smakowita :)
@James - Uu, niedobrze jeśli Ci odpadły gałki oczne, bo jak teraz będziesz oglądał dalsze zdjęcia? :) Mnie ciutkę razi inna niekonsekwencja - schody i obudowa szybu są "mięsiste", a sama balustrada jest zrobiona ze zbyt cienkich (w porównaniu...) prętów. Ale i tak główną bolączką kamienicy nie jest grubość prętów ;) ale stan za(nie)dbania.
@Hrabia Piotr - no chyba bedzie musiał Hrabia wrzucac płaskorzeźby zamiast zdjec, zeby mozna bylo wyczuć co prezentuja ;)
OdpowiedzUsuńa balustrada moze miala mieć lewitującą poręcz i dlatego takie cieniutkie wszystko poniżej tego, żeby nie ściągało wzroku.
A zaniedbanie nie jest az takie duze jakby moglo być.
Wprost przewspaniałe, czy jeszcze dziś tak się buduje?
OdpowiedzUsuńCzy dzisjesze apartamenty choć odrobinę dorównują prezentowanej kamienicy?
@anonimow - dziś to co się reklamuje jako apartemtny, są zaledwie solidniej wykonanymi i wykończonymi mieszkaniami w blokach
OdpowiedzUsuńA kamienica cudna jest.
Cacy. Najbardziej podobają mi się te klamki, uchwyty i winda. Mniam.
OdpowiedzUsuń@Rubeus - 100% racja. Ale przyznam, że byłem w bloku, który ma hall klatki schodowej wzorowany na lata 30-te.
OdpowiedzUsuńHappy Christmasu zycze :)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są bardzo ciekawe i przyjemnie się je ogląda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Drogi Panie Hrabio Piotrze. Dzięki za zdjęcia, ktore dla mnie mają ponadto wartość specjalną, gdzyz moja mama Lusia była żoną Izaaka Horowitza (syna właścicieli). Izaak pilnował budowy tej bardzo nowoczesnej kamienicy. Tamże mieszkali z Lusią Gelmont (moją mamą) do września 1939 roku.Ich sąsiadem był słynny malarz Kramsztyk.Mam dużo zdjęc tej młodej pary.
OdpowiedzUsuńSamochodem uciekli do Lwowa. Izzak zginąl w pierszych dniach po wkroczeniu tam Niemców. Jego rodzice uciekli i przeżyli w Izraelu, gdzie umarli. Moja mama mieszka tak jak i ja w Paryżu.
Pozdrowienia
Maria Stauber
świetne detale!
OdpowiedzUsuńtylko ta ławeczka jakaś taka klaustrofobiczna;)
No fakt, lepiej, gdyby stała odwrócona w drugą stronę.
Usuń