31.8.11

OBALAMY MITY I STEREOTYPY O WARSZAWIE - WPŁYW NA WŁADZĘ

Dziś rozprawię się z mitem, jakoby warszawiacy mieli większy wpływ na władzę, niż pozostali mieszkańcy Polski. Zobaczymy też, kto ma największy wpływ.

Zainteresowałem się wyborami do parlamentu już teraz i wszedłem na stronę Państwowej Komisji Wyborczej, skąd wziąłem dane do tych obliczeń. Jeśli post jest zbyt długi, to czytajcie tylko podkreślone i wytłuszczone fragmenty - tam jest wszystko, co najważniejsze.

Po raz pierwszy w wyborach do władz centralnych zrealizowany będzie postulat okręgów jednomandatowych - w wyborach do Senatu. Idea okręgów jednomandatowych ma sens, gdy okręgi są podobnej wielkości, bo w założeniu miała dać równy głos wszystkim uprawnionym obywatelom. Zobaczmy, jak się to sprawdza w polskiej rzeczywistości.
Liczby podawane tutaj to liczba głosujących wybierających jednego senatora. Czyli im mniejsza ta liczba, tym dla głosujących lepiej - ich głos bardziej się liczy. Zakładam też (pochopnie), że senator z okręgu naprawdę coś dla tego okręgu robi.

Warszawa jako ludne miasto została podzielona na cztery okręgi:
- nr 42. Praga południe, Praga Północ, Rembertów, Targówek, Wesoła; 332 442 uprawnionych
- nr 43. Mokotów, Ursynów, Wilanów, Wawer; 358 441 uprawnionych
- nr 44. Białołęka, Bielany, Śródmieście, Żoliborz; 309 057 uprawnionych
- nr 45. Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola; 335 536 uprawnionych

Co daje razem 1 335 476 uprawnionych, którzy wybiorą CZTERECH senatorów. Daje to reprezentację jednego senatora na 333 869 osób.

Ponieważ wszystkich upoważnionych w Polsce jest 30 608 831, to średnio jeden senator powinien wypadać na 306 088 osób. Czyli Warszawa jest niedoszacowana.

Najmniejsze okręgi (czyli ich głos się de facto najbardziej liczy):
- nr 67. Kwidzyn, Malbork, Nowy Dwór, Sztum; 177 280 uprawnionych
- nr 49. Białobrzegi, Grójec, Kozienice, Przysucha; 193 706 uprawnionych
- nr 69. Częstochowa; 194 166
- nr 48. Siedlce; 198 135 uprawnionych
- nr 18. Chełm, Krasnystaw, Włodawa; 209 813 uprawnionych
- nr 17. Biała Podlaska, Parczew, Radzyń Podlaski; 217 613 uprawnionych
- nr 25. Kutno, Łęczyca, Łowicz, Poddębice; 229 063 uprawnionych

W tych siedmiu najmniejszych okręgach mieszka 1 202 993 uprawnionych do głosowania, czyli o 132 483 mniej osób, niż w Warszawie, a jednak wybiorą SIEDMIU senatorów, a nie CZTERECH.

Można też w drugą stronę, najliczniejsze okręgi:
- nr 30. Chrzanów, Oświęcim, Wadowice, Myślenice, Sucha Beskidzka; 513 750 uprawnionych
- nr 9. Bydgoszcz, Świecie, Tuchola; 482 640 uprawnionych
- nr 6. Milicz, Oleśnica, Góra Śl., Oława, Strzelno, Środa Śl., Trzebnica, Wołów, okolica Wrocławia (bez samego Wrocławia); 473 454 uprawnionych

Jak widać w tych trzech okręgach 1 469 844 uprawnionych, czyli o 134 368 więcej, niż w Warszawie, a jednak wybiorą oni TRZECH senatorów.

Jednak gdy zsumować 7 najmniejszych i 3 największe okręgi, to mieszka w nich łącznie 2 672 837 osób uprawnionych, czyli niemal dokładnie tyle co dwie "uprawnione" Warszawy (2 670 952), jednak te 10 okręgów będzie reprezentować DZIESIĘCIU senatorów, podczas gdy dwie Warszawy byłyby reprezentowane przez OŚMIU.

A teraz porównamy "moc wyborczą" największych polskich miast i aglomeracji. Jeden senator przypada na:

Samo miasto / "otoczka" / średnio aglomeracja
-------------------------------------------------------
Warszawa - 333 869 / 397 468 / 335 069
Wrocław - 249 714 / 473 454 / 324 294
Łódź - 335 180 / 271 964 / 314 108
Kraków - 292 534 / 339 031 / 308 033
Trójmiasto - 324 493 / 259 185 / 302 724
Katowice - 250 569 / 298 285 / 291 468
Poznań - 429 472 / 252 643 / 341 058

Z wielkich polskich miast tylko Łódź (niewiele) i Poznań (bardzo) zostały gorzej potraktowane przez władze centralne. Najłaskawiej przez "włodarzy" został potraktowany GOP, Trójmiasto, Kraków i Wrocław.
Nietrudno policzyć, że gdyby głosy warszawiaków były tak równoważne, jak wrocławian, to reprezentowałoby nas 5,34 senatora. A gdyby warszawskie głosy były tak mało znaczące, jak poznańskie, to mielibyśmy 3,22 senatora z Warszawy. Może to brzmi zabawnie z tymi pokrojonymi senatorami, ale jakoś nie jest mi do śmiechu.

A przecież trzeba pamiętać - masa ludzi zameldowanych "gdzieś tam", a przyjeżdżających do Warszawy do pracy weźmie zaświadczenia i zagłosuje tutaj. Wszyscy głosujący z zagranicy zagłosują również w okręgach warszawskich. Czyli "moc wyborcza" głosu warszawiaka jeszcze bardziej przez to osłabnie.

Miasta, w których okręgi wyborcze nie pozwalają na oddzielenie miasta od jego aglomeracji:
Bydgoszcz (ze Świeciem i Tucholą) - 482 640
Toruń (z Chełmnem) - 373 854
Lublin - 274 189
Opole - 206 593
Rzeszów (z Łańcutem) - 329 636
Białystok (z Sokółką) - 402 041
Zielona Góra (z Krosnem Odrzańskim i Świebodzinem) - 256 674
Gorzów Wlkp. (z Międzyrzecem, Drezdenkiem, Słubicami i Sulęcinem) - 305 895
Kielce - 326 124
Szczecin (z Policami) - 371 453
Olsztyn (z Nidzicą i Szczytnem) - 312 471
Częstochowa - 194 166

Mieszkańcy średniodużych miast też mają na ogół większy wpływ na skład przyszłego Senatu, niż warszawiacy. Spośród tych miast rekordzistką jest Częstochowa, ale Opole i Zielona Góra mają wynik też niczego sobie. Szczecin i Toruń zostały potraktowane "z buta", ale to, co zrobiono bydgoszczanom, to po prostu świństwo.
Gdyby warszawiacy byli w tak dobrej sytuacji jak częstochowianie, to z warszawskich okręgów do Senatu poszłoby 6,88 senatora! A gdyby byli w tak złym położeniu, jak bydgoszczanie, to zaledwie 2,77 senatora.

---

Tyle, jeśli chodzi o mit wielkiego wpływu warszawiaków na władzę.

Tyle też, jeśli chodzi o mit równości obywateli.
Jeśli jesteś mieszkańcem Oświęcimia, to Twój głos liczy się jak 1/3 (ściślej 34.5%) głosu mieszkańca Malborka.

H_Piotr.

PS. Komentarze dotyczące "PISuarów" i "POlszewii" będę niemiłosiernie wycinał. Ten post nie jest o polityce, ale o mitach i stereotypach o Warszawie.

5 komentarzy:

  1. Widzę że obalania mitów czas nastał... i dobrze, tylko pamiętaj o cegłach z Wrocławia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tam będzie ciężej o miarodajne dane.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę inaczej. Okręgi wyborcze są podzielone tak jak przebiega podział administracyjny kraju. Warszawa jest tu wyjątkiem, ale też w podziale administracyjnym jest ona ujęta w osobnej tzw. "Ustawie Warszawskiej".
    Tu chodzi raczej nie o równą proporcjonalność, bo ta jest w praktyce nie do osiągnięcia, ale o taki podział kraju na regiony by każdy z nich miał w miarę równą siłę w Senacie. Zapobiega to (w teorii) zdobyciu przewagi przez kilka aglomeracji.
    To samo można by uzyskać wprowadzając JOW podzielone na zasadzie po dwóch senatorów z województwa plus po jednym z 10 największych miast kraju. Tyle tylko, że w Senacie JOW nie sprawdzają się.

    OdpowiedzUsuń
  4. w przypadku Bydgoszczy jest jeszcze ciekawiej. okreg ten liczy okolo 1mln mieszkancow i podzielony jest na podokregi Inowroclawski okolo 400k i bydgoski 600k. Oba wybieraja po jednym senatorze. Gdzie w pobliskim okregu torunskim (troche ponad 1mln) i 3 senatorow (Torun, Grudzadz i Wloclawek).

    OdpowiedzUsuń
  5. "Tu chodzi raczej nie o równą proporcjonalność, bo ta jest w praktyce nie do osiągnięcia, ale o taki podział kraju na regiony by każdy z nich miał w miarę równą siłę w Senacie. Zapobiega to (w teorii) zdobyciu przewagi przez kilka aglomeracji."

    Ale czemu niby Częstochowa, w której mieszka niecałe 200 000 mieszkańców, ma mieć 1 senatora, a Warszawa, w której mieszkają prawie 2 miliony, ma mieć czterech? To nie zapobiega zdobyciu przewagi przez kilka aglomeracji, ale wręcz przeciwnie - wzmaga zdobycie przewagi przez inne, "nieaglomeracyjne" miasta. W czym mieszkańcy Częstochowy, Olsztyna, czy Katowic są lepsi od mieszkańców Warszawy, Bydgoszczy, czy Poznania?

    OdpowiedzUsuń