Jest to najstarszy kościół Pragi i w ogóle najstarszy budynek Pragi.
Jako jedyny nie został zburzony z rozkazu Napoleona. A właściwie, to kościół Bernardynów został zburzony, a to co obecnie jest kościołem, było jedynie jego boczną kaplicą - dość dużą. To już są wyjątkowości tego kościoła.
Jak widać, fasada była nieco zniszczona podczas II Wojny Światowej, ale jak na standardy warszawskie, to tylko lekkie zadrapanie.
Najciekawsze kryje się w środku:
Jest to tzw. Domek loretański, czyli kopia Domku z Loretto, który według legendy mieli tam przenieść aniołowie wprost z Ziemi Świętej. Prawda jest taka, że przewiozła go rodzina o nazwisku Anioł.
Wewnątrz domku kryje się statuetka Matki Boskiej Kamionkowskiej. Jeden z najlepszych przykładów sztuki gotyckiej w Warszawie, z wyjątkiem tych "zabezpieczonych" po wojnie ze Śląska :)
Hej, ale gdzie jest w takim razie Matka Boska Loretańska? Stoi sobie w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Podmiana miała miejsce w XIX wieku, kiedy to najpierw Bernardyni musieli się wynieść z Pragi, a następnie księża musieli się wynieść z Kamionka.
Te półkolumny i kamienne portale pochodzą z połowy XVII wieku z czasów króla Władysława IV, który ufundował ten kościół - to tak, jakby ktoś powątpiewał w istnienie oryginalnych zabytków na Pradze i w Warszawie w ogóle.
Rzeźby z nisz są niestety późniejsze i to widać...
Co jest jeszcze ciekawego w tym kościele, poza tym, że ocalał z licznych pożóg?
A byliście kiedyś w kościele, w którym ponad połowa wiernych nie widzi księdza podczas Mszy?
W którym nie ma naw i słupów, ale podcienia i domek na środku, jak na jakimś rynku?
W którym ołtarz główny jest wciśnięty w narożnik?
Który stoi przy ul. Ratuszowej, na której od dawna nie ma ratusza i która jest teraz na uboczu?
To jest wnętrze jednej z tych okrągłych kapliczek po bokach fasady głównej.
Tak wygląda Domek Loretański w całości:
Oldschool:
Kilka informacji praktycznych:
Jest to tzw. Domek loretański, czyli kopia Domku z Loretto, który według legendy mieli tam przenieść aniołowie wprost z Ziemi Świętej. Prawda jest taka, że przewiozła go rodzina o nazwisku Anioł.
Wewnątrz domku kryje się statuetka Matki Boskiej Kamionkowskiej. Jeden z najlepszych przykładów sztuki gotyckiej w Warszawie, z wyjątkiem tych "zabezpieczonych" po wojnie ze Śląska :)
Hej, ale gdzie jest w takim razie Matka Boska Loretańska? Stoi sobie w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Podmiana miała miejsce w XIX wieku, kiedy to najpierw Bernardyni musieli się wynieść z Pragi, a następnie księża musieli się wynieść z Kamionka.
Te półkolumny i kamienne portale pochodzą z połowy XVII wieku z czasów króla Władysława IV, który ufundował ten kościół - to tak, jakby ktoś powątpiewał w istnienie oryginalnych zabytków na Pradze i w Warszawie w ogóle.
Rzeźby z nisz są niestety późniejsze i to widać...
Co jest jeszcze ciekawego w tym kościele, poza tym, że ocalał z licznych pożóg?
A byliście kiedyś w kościele, w którym ponad połowa wiernych nie widzi księdza podczas Mszy?
W którym nie ma naw i słupów, ale podcienia i domek na środku, jak na jakimś rynku?
W którym ołtarz główny jest wciśnięty w narożnik?
Który stoi przy ul. Ratuszowej, na której od dawna nie ma ratusza i która jest teraz na uboczu?
To jest wnętrze jednej z tych okrągłych kapliczek po bokach fasady głównej.
Tak wygląda Domek Loretański w całości:
Oldschool:
Kilka informacji praktycznych:
1617 - poświęcenie kamienia węgielnego pod pierwszy, drewniany kościół w tym miejscu
1628-38 - Budowa kościoła murowanego
1640-44 - Budowa powyższego Domku Loretańskiego wraz z podcieniami (wtedy, kiedy stawiano Kolumnę Zygmunta III)
1811 - Kościół i klasztor zburzony z rozkazu Napoleona. Tylko Domek Loretański z podcieniami przetrwał.
Msze Święte w dni powszednie: 7.00, 8.00, 18.00
W niedziele: 7.00, 8.30, 10.00, 11.00, 12.30, 18.00
H_Piotr.
Tak się nerwowo zastanawiałam przez chwilę, która to ta Ratuszowa, i wyszło mi, że nie dość, że wiem, to jeszcze w tymże kościele zylion lat temu robiłam za chrzestną. Widać było to nieziemskie przeżycie, bo wnętrza kościoła zupełnie nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńnie dość żem tam trafił dość przypadkowo całkiem niedawno, to jeszcze dzięki temu udało mi się rozwiązać zagadkę ;-)
OdpowiedzUsuńa wnętrze w istocie extraordynaryjne.
Bardzo ciekawy materiał i kościół. A w nim im starsze rzeczy tym lepsze, wiadomo :-)
OdpowiedzUsuńW życiu nie byłem, ale jeśli tylko będę w okolicy, to na pewno wstąpię, bo materiał świetny :)
OdpowiedzUsuńO tak... kościół zaiste jest dziwny, choć z zewnątrz wygląda normalnie :-)
OdpowiedzUsuńNie byłem jeszcze nigdy w środku, choć obok wiele razy. Rozumiem że najlepiej celować w okolicach mszy czy jest otwarty? Bo na Twoich zdjęciach pustawo... chyba że zagnałeś wiernych, by strząsali liście z okolicznych drzew...
OdpowiedzUsuńmarcin - można próbować i w tygodniu, ale najlepiej w niedzielę albo dzień świąteczny
OdpowiedzUsuńW tygodniu wiele razy odbijałem się od drzwi, więc pojechałem tam w niedzielę o 11:30, tuż po Mszy o 11:00 i fotografowałem do 12:30 do następnej Mszy - tę opcję polecam każdemu.
OdpowiedzUsuńA ludzi w kadrach nie ma, bo ja po prostu nie lubię ludzi*. Ale ludzie byli, mierzyli mnie wzrokiem, czy przypadkiem nie chcę niczego wynieść. Im bliżej 12:30, tym mniej pewnie się czułem. Jeszcze kilka minut, a przyznałbym się do wszystkiego.
* - w kadrach :)
A żeby było jeszcze zdziwniej, przy kościele ma swój grób Roch Kowalski.
OdpowiedzUsuń... który nigdy nie istniał :)
OdpowiedzUsuńOd warszawskiego Przewodnika wiem, że jednak istniał.
UsuńIstniał, był w husarii i o mały włos nie zabił króla szwedzkiego, którego w ostatniej chwili uratował Bogusław Radziwiłł. Sienkiewicz zmyślał, ale krążył wokół wielu autentycznych faktów i osób
UsuńNigdy nie byłam w środku, teraz żałuję. Nawet chyba mam fotkę z przystanku tramwajowego. Może bym nawet wlazła wtedy, ale akurat nadjechał mój tramwaj i przepadło. Następnym razem (o ile trafię na czas, gdy jest otwarty), wpadnę na pewno :)
OdpowiedzUsuńOdkrycie tego bloga jest dla mnie jednym z odkryć tego roku, dziękuje za wpisy, nie wiem kiedy, ale postaram się nadrobić zaległości w czytaniu, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzed laty często bywałem w tym kościele,
OdpowiedzUsuńdo stosunkowo nowych rzeczy należy ołtarz, płaskorzeźba koło krzyża nad ołtarzem.
Ciekawostką przyciągającą moją uwagę było lustro służące organiście do obserwowania ołtarza ;)
Tyna - Dziękuję, również pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRoztoczański - Nie zdążyłem obfotografować wszystkiego, bo już się zaczęła Msza. Często organiści mają takie lusterka, tylko najczęściej ich (lusterek, nie organistów) nie widać. W tym kościele akurat widać, bo on jest... dziwny :)
Ten kościół jest osobliwy jak na polskie warunki.
OdpowiedzUsuńAle w Hiszpanii widziałem wiele o podobnej konstrukcji.
Ołtarza w kącie nie było, gdyż znajdował się w owym domku, i tam zasiadali ważniejsi goście. Typ kościoła nazywany pielgrzymkowym; rzeczywiście wszyscy wierni mogą obejść ołtarz i kościół dość łatwo na raz. W południowej Hiszpanii zwykle są 2-3 razy większe. Tylko nie wiem, czy ten kościół powstał taki przypadkiem, czy to inspiracja wspomnianym wzorem. Pozdrawiam Autora, ciekawy materiał.
Moja parafia, wspaniały kościół, jak byłam mała, to dziwiły mnie inne kościoły, bo ten był mój, normalny ;>
OdpowiedzUsuńMieszkam na Pradze 49lat to moja parafia,, moja siostra w 1971r brała w nim ślub , a ja w 1994. Siostry i mojego ślubu udzielał nam już nie żyjący ks.Gwiazdowski.Wspaniały jest mój kościół i pracujący w nim księża , kościół i jego domek Loretański są urocze. Alicja Golecka
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy kościół parafialny. Ksiądz proboszcz w czasie mszy spacerował między ławkami i srogim okiem spoglądał na gadających w ławkach przed ołtarzem. Na odglos kroków wszyscy zdejmowali nogi z klęczników. Pamiętam też księdza Marka, spokojnego, łagodnego. Natomiast księdza proboszcza bały się nawet największe łobuzy. I jeszcze siostry urszulanki: Halina, Ewa, Elekta, które miały z nami lekcje religii. I kasztany rozsypane pod drzewami naokoło kościoła; a potem w domu powstawały z nich ludziki i zwierzyniec. Dzięki Autorze za zdjęcia, nostalgia, nostalgia... :) Anka z Szymanowskiego
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam ks. Stefana Gwiazdowskiego jako proboszcza. Wspaniały człowiek z niego był, choć surowy, fakt! A s. Halina uczyła mnie religii. Lubiłam religię w salce katechetycznej w piwnicy :) Ks. Marka też pamiętam. A obecny proboszcz ks. Jan przygotowywał mnie do bierzmowania (był wtedy wikarym, a nie proboszczem).
UsuńJa ks Gwiazdowskiego znalam z Lasu Bielanskiego i przez 11 lat uczył mnie religi. Surowy może nie ale pamieć do ludzi miał
UsuńMoja parafia od 1963 do 1978 roku, pamiętam księdza proboszcza, kiedy po rozpoczęciu mszy stał przed kościołem lub w drzwiach i witał spóźnionych nagannym spojrzeniem lub też cierpkimi uwagami. Bardzo się tego bałam. Kama z Darwina
OdpowiedzUsuńDrogi Hrabio Piotrze, czyli Zabytku Warszawy który pokazuję nawet wycieczkom ;-)
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc takich domków loretańskich w całej Europie było mnóstwo, jeden z najbardziej znanych jest w Pradze na Hradczanach. W Polsce było chyba kilkanaście, a kilka istnieje do dziś. m.in w Piotrkowicach koło Chmielnika jest o wiele bardziej okazały.
Tutaj dachu pierwotnie nie było, domek stał na otoczonym arkadami dziedzińcu.
Kaplica loretańska jest na herbie Pragi nadanym w roku 1648 czyli 4 lata po budowie kaplicy.
Pozdro! Jarek Spacerolog Praski.
Cześć Jacku!
UsuńJa Ci dam "zabytek" ;-)
Chyba najbardziej znana kaplica loretańska w Polsce jest w Gołębiu pod Dęblinem. W Krakowie też mają - ale chyba OIDP młodszą, niż nasza :-)
Pozdrawiam speca od Pragi (tej warszawskiej, a może i tej czeskiej).
Byliśmy z mężem na mszy niedzielnej, bardzo nas urzekł ten kościół. Odwiedziliśmy wszystkie kościoły w Warszawie. W każdym kościele po mszy robimy zdjęcia, natomiast w tym kościele pan ze służby kościelnej zabronił nam fotografowania. Byliśmy bardzo zaskoczeni, nie spotkaliśmy się z taką reakcją w innych kościołach,
OdpowiedzUsuńTo co jest bardzo istotne to, że w latach 60 i 70 proboszczem był ksiądz dziekan Stefan Niedzielak antykomunista (Ten zamordowany) i takich też dobierał księży Stanisława Hałabudę, Henryka Szczypińskiego, Wiesława Nowosielskiego, Wilkowskiego. Dzięki nim i księżom emerytom z pobliskiego domu "dla księzy staruszków, Kwasiborskiemu, Obiedzińskiemu - przedwojenna klasa, nie żyłem w żadnej komunie, tam była wolna Polska, ksiądz Hałabuda jeżdził czerwonym dwuosobowym TRIUMPH SPITFIRE 1500 CABRIO chyba tylko Maryla Rodowicz miała takiego chwilę był z bogatej rodziny i został księdzem nie dla kasy. Kazania były tak antysocjalistyczne, że w czasie mszy na parafię dzwonili anonimowi ludzie żeby klecha przestał chrzanić.
OdpowiedzUsuńByłem tam ministrantem w latach ok.1958 - 1962. Pamiętam księdza proboszcza prałata Antoniego Haze oraz Jego następcę (męczennika) ks.Stefana Niedzielaka. Opiekunem ministrantów był wtedy Ks.(Jan ?) Buczyński, dzięki któremu miałem szczęście dzielić się jajkiem z Prymasem Tysiąclecia kardynałem St. Wyszyńskim (odwiedzającym dwa razy w roku (Boże Narodzenie i Wielkanoc), położony nieopodal Dom Księży Emerytów.
OdpowiedzUsuńA czy ktoś pamięta lekcje religii w kościele a później w budyneczku gdzie była kancelaria. Ja mam zdjęcie z komunii z ks.Stefanem tam z robiłem maturę z religii. Ten kościół miał zawsze swoją dusze dla nas tych co zbierali kasztany i dla nas urwisów którzy musieli wejść do dzwonnicy i policzyć stojące trumny
OdpowiedzUsuńA co z tym świętym, który stoi w niszy z wiosłem od kajaka? Czy ktoś coś o nim wie?
OdpowiedzUsuńŚw. Wojciech
UsuńJa do tej parafii chodzę od 2000roku. W 2000roku proboszczem był ksiądz Zbigniew Gaszkowski a wikariuszami byli ksiądz Dariusz Walicki i ksiądz Ireneusz Węgrzynowicz a rezydentem był ksiądz Piotr Tomasik a 2002 roku wikariuszami byli ksiądz Robert Długosz i ksiądz Tomasz Osiadacz a w 2004 proboszczem był ksiądz Bogdan Sałański a drugim wikariuszem był ksiądz Grzegorz Zagórowski a 2005 roku wikariuszem był ksiądz Marek Kozłowski a w 2006 roku proboszczem był ksiądz Jan Strzyż a 2007 roku wikariuszami byli ksiądz Jerzy Skłucki i ksiądz Adam Ścisłowski a w 2008 roku wikariuszem był ksiądz Kamil Chojnacki a 2009 roku wikariuszem był ksiądz Robert Ziółkowski a rezydentem ksiądz Dariusz Szczepaniuk a w 2010 roku wikariuszem był ksiądz Tomasz Moczulski a w 2014 rezydentem był ksiądz Czarek Szałkowski a w 2015 roku wikariuszem ksiądz Marcin Malmon. Czy ktoś pamięta czasy jak wikariuszem był ksiądz Jan Strzyż. Jakim był wikariuszem ksiądz Jan Strzyż czy był też tak poważny i nie dotykał dzieci po głowie jak zbierał na tacę. Pozdrawiam Jacek Marszałek.
OdpowiedzUsuńTak, Ks. Jan zawsze taki byl jak teraz.
UsuńChrzest,lekcje religii, 1 komunia, ślub, chrzest dziecka, msze niedzielne...jak bywałam w innych kościołach to one wydawały mi się dziwne...
OdpowiedzUsuńWitam, a ja pamiętam lekcje religii w salce, która była w budynku kancelarii-prowadziła je siostra imienia nie pamiętam -w kościele w roku 63 miałam komunię wtedy jeszcze proboszczem był ksiądz Haze a za rok przyszedł do parafi ksiądz Niedzielak on także 1972 roku udzielał mnie ślubu od tego czasu w tym kościele nie byłam, ale wspomnienia są.Obecnie mieszkam poza Warszawą w Zaborowie i tam też jest stary kościół parafia liczy 550 lat.
OdpowiedzUsuńA czy pamiętasz z tamtych lat śp. księdza Franciszka Rogulskiego? To właśnie On przygotowywał mnie i moją o rok starszą siostrę do pierwszej komunii. Bardzo mile wspominam tamte lata. Później, chociaż nie brałam ślubu w tej parafii, jednak dwóch moich synów było chrzczonych (1981 i 1988). Obecnie mieszkam w parafii św. Ojca Pio na warszawskim Gocławiu.
UsuńMirka Bogucka-Pucek
Jasne, że pamiętam. Taki niski,trochę pucołowaty, brunet w okularach. Mieliśmy z nim religię w latach ok. 1963 - 70. Poprzednio z ks. Jaroszem. Religia odbywała się w salkach umieszczonych pomiędzy kaplicą Loretańską a jej elewacją (!).Ciekawe, co tam jest teraz. Sale katechetyczne na terenie plebanii były do roku bodaj 1962. Zarządzeniem władz religia po tej dacie mogła odbywać się tylko na terenie stricte kościoła, stąd pamiętam te dziwne salki. Proboszczował parafii ś.p. ks dziekan Niedzielak. Pamiętam jak bywał u nas w domu i opwiadał o prześladowniach, jakie spotykały go ze str. ubeków ok. 1969r (zginął z rąk ich starszych kolegów 20 lat później). Nieprzejednany antykomuch z charakterem. Odwaga godna świętego. Mieszkam od ponad 40 tu lat na drugim końcu Warszawy, ale kiedy przejeżdżam Ratuszową, łza się w oku... Andrzej Kowal.
UsuńW tym kościele 20.08.1972 r.zawarłam szczęśliwy związek małżeński, który trwa szczęśliwie do dziś, a po roku odbył się chrzest mojej córki, z wielką sympatią wspominam nauki religii na które też tam chodziłam i zawsze chętnie tam wracam, chociaż obecnie mieszkam na Żoliborzu
OdpowiedzUsuńW tym kościele w 1952r przystępowałam do pierwszej Komunii św.,a dwa tygodnie pózniej przyjęłam bierzmowanie od Prymasa Stefana Wyszyńskiego.W 1965r.ślubu udzielał nam ks.Jaroch,który prowadził lekcje religii.Wspaniały ksiądz.Tutaj też odbył się chrzest mojego syna.W 1973r.wyprowadziłam się z Pragi i moją parafią był Kościół Matki Boskiej Miłosierdzia na Stegnach.Cudowny kościół i księża.Teraz znów wróciłam na Pragę i do swojej parafii.
OdpowiedzUsuńA czy ktoś pamięta wspaniałego księdza Ireneusza Indrzejczyka?,(zginal w wypadku samolotowym pod Smolenskiem.W 1964r.udzielal mi I-wszej Komunii Sw.,,dusza człowiek"
OdpowiedzUsuńWychowałam się na Pradze. Były to lata 70-te. W tym kościele moi rodzice kiedyś brali ślub, tu byłyśmy chrzczone ja i moja siostra, tu była moja pierwsza komunia. Pamiętam zapach kadzidła. Podłogę ułożona w szachownicę. Religii uczyła mnie siostra Elekta w salce katechetycznej po lewej stronie od kościoła gdzie były stare ławki z otworami na kałamarze i miejscem na teczkę pod blatem. Jesienią przychodziłam tu z babcią zbierać kasztany. Lubiłam kapliczkę z Matką Boską za kościołem z taką wąską alejką prowadząca do niej, przy której stała ławka. Lubiłam msze wiosną i latem kiedy odbywały się przed kościołem na powietrzu w cieniu drzew. Często wracam myślami do tego kościoła, mimo że moje wspomnienia z dzieciństwa są bardzo trudne. A ksiądz Indrzejczyk chrzcił moją córeczkę w kościele Dzieciątka Jezus na Żoliborzu w 2003 roku, tak, dusza człowiek!
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam te kasztany. Kadzidło rozpalali pod nimi ministranci przed mszą, kręcąc "młynki" wkładem do kadzidła zaczepionym na łańcuszku, aby się rozżażyło. Zakrystia była wtedy w płn-zach narożu kościoła. Kapliczka stała w ogrodzie w płn. cześci cmentarza kościelnego. A propos kościelnego, czy ktoś pamięta kościelnego (lata 1962 - 70) - taki wysoki, kościste policzki, wąsy jak Piłsudski, chudy, trochę przygarbiony, torował drogę księdzu z tacą, "przepraszam, co łaska na potrzeby kościelne". W ręku miał czarny worek, do którego ksiądz wsypywał mu pieniądze, a czasami sam zbierał je od wiernych do ogromnej puszki. Mieszkał w domku przy Ratuszowej.
UsuńWitam, czy sie mozna z autorem zdjec skontaktowac?
OdpowiedzUsuńA czy ktoś kojarzy, że w prawdziwym tzn.włoskim Loretto jest Polska Kaplica, w której znajdują się dwa oryginalne freski przedstawiające Cud nad Wisłą i Odsiecz Wiedeńską?? Przyznam, że nie wiedziałam i było to dla mnie dużym i b. miłym zaskoczeniem. Obok Sanktuarium Loretańskiego znajduje się Cmentarz polskich żołnierzy poległych we Włoszech - dość zadbany, o którym mało się mówi w porównaniu do Cmentarza pod Monte Casino.
OdpowiedzUsuńZnam ten kościółączy od lat. Mój mąż był tam ministrantem jeszcze za czasów ks. Nidzielaka. Wiele tu pochwał dot. ks. Jana. Owszem. Dbał o parafię
OdpowiedzUsuńAle sposób w jaki "odnowił" wnętrze Domku loretańskiego woła o pomstę do nieba. Będąc w kaplicy nie mogłam się skupić. Takie wrażenie wywiera chaos linni, zaskakujące perspektywy,nieoczywista zbieżność pionów, poziomów i skosów. I ta.kolorystyka... No i jeszcze kolumny malowane a'la marmurek. Przecież to zabytek! Zbrodnia. Ale widocznie władza konserwatora zabytków za mury kościelne nie sięga. Na zdjęciach widać jeszcze Domek przed tą renowacją, bo ściany białe.