Czas na tematyczną notkę. Czego mi ostatnio żal? Że burzą budynek d. L.O. im. św. Augustyna tzw. PAX na rogu Alej Niepodległości i Naruszewicza na Wierzbnie.
Siedziba liceum im. św. Augustyna została zaprojektowane przez Leszka Klajnerta i Marcina Przyłubskiego i oddana do użytku w 1975 roku.
Główne wejście od Alej Niepodległości, po prawej widać kawałek barierki schodów do stacji metra Wierzbno. Nie było tu (charakterystycznego dla architektury szkolnej) zadęcia przy wejściu.
Narożnik dominowała nadwieszona nad nim aula na drugim piętrze.
Po lewej od budynku stoi przedwojenny gmach służący podczas Powstania Warszawskiego jako Reduta "Pudełko". Za czasów PAX-owskiego liceum był w nim internat dla uczniów spoza Warszawy. Na jego dachu znajduje się obserwatorium astronomiczne.
Nota bene, do czasu dobudowy nowego budynku mieszkalnego do "Pudełka", obserwatorium było znakomicie widoczne w perspektywie Alej Niepodległości co najmniej od ul. Madalińskiego. W dzieciństwie myślałem, że to już tak daleko, że pewnie za granicą Polski (pewnie Rosja) :-)
Dwie tablice. Jedna związana z przeszłością tego miejsca, druga z przyszłością.
Budynek Klajnerta i Przyłubskiego jest (był?) bardzo przeszklony. Jak widać, światło słoneczne przeszkadzało w urządzaniu akademii szkolnych, więc w auli zawieszono wertikale.
Zimą za to przez wielkie okna bardzo łatwo uciekało ciepło. Wśród uczniów liceum chodziła plotka, jakoby projekt budynku niedostosowany był do polskich warunków klimatycznych z prozaicznego powodu... gdyż "zerżnięty" został z projektu jakiejś szkoły we Włoszech. Ile w tym prawdy?
Dla porównania, nieco podobny (ale dużo gorszy w detalach) budynek Stołówki Politechniki Warszawskiej przy ul. Filtrowej stoi do dziś.W sali jadalnej na piętrze rzucają się w oczy rzędy grzejników niezbędnych do ogrzania tak wielkiej i przeszklonej kubatury.
Może i projekt nie był dostosowany do polskiej pogody, za to był do funkcji, jaką pełnił. Każda z sal-pracowni na parterze miała własne (wcale niemałe) zaplecze. Pomiędzy salami na piętrze istniały (do przebudowy ok. 1995-1998) tarasy rekreacyjne. Również na piętrze znajdował się basen. Może i nieduży, ale lekcje WF-u zawsze dzięki temu były urozmaicone. Zarówno na zewnątrz (szczytowe ściany sal lekcyjnych) jak i wewnątrz (hall na piętrze) ściany zdobiły mozaiki (nie z potłuczonych talerzy). Korytarz był "pokawałkowany" na szersze i węższe, poprzesuwane względem siebie fragmenty, dzięki czemu każda klasa (w sensie "zbiorowisko uczniów") miała swój kawałek, w którym czuła się "u siebie".
Liceum zamknięto w 2004 roku (ostatni nabór w 2000) z powodów finansowych. Ponoć fundacja zarządzająca szkołą "wyprowadziła" z niej duże kwoty. Ostatni raz w środku budynku byłem niemal dokładnie 10 lat temu, jesienią 2003 roku.Co po liceum i jego siedzibie zostanie? Absolwenci i ich wspomnienia, moje wspomnienia, chociaż nie chodziłem tam do szkoły, ale bywałem wielokrotnie. Parę zdjęć i widok na Gógle Strit Wiu, dopóki góglowski samochód nie przejedzie kolejny raz... Trochę mi żal...
H_Piotr.
PS. Dwa zdjęcia pochodzą z Gógiel Strit Wiu, bo nie mam tak szerokokątnego obiektywu :-)
1975? Co za staroć. Ludzie tyle nie żyją.
OdpowiedzUsuńBudynki, jak widać, też nie...
UsuńAnu, te ogromne korytarze tysiąclatek na wiele klas to była największa pomyłka projektantów. Minęło tyle lat i nic nie da się z tym zrobić. O pardon, da się, wystarczyłoby je podzielić na kawałki z przejściami-bramkami. Ewakuacja w razie pożaru bez problemu (bramki zawsze otwarte) a nagle zniknąłby problem biegania po korytarzu i ogromnego hałasu. Tylko nauczyciela zamiast palić papierosy i pić kawę w przerwach musieliby tałatajstwa nadal pilnować. Obawiam się, że nierealne do przeprowadzenia. A szkoda :( Jak patrzę na dzisiejsze szkoły i sfrustrowanych nauczycieli (o mentalności:mało zarabiam, więc jestem nikim), to mam ochotę załatwić indywidualny tok nauczania Klusce. Kluska sobie poradzi w normalnej szkole, normalna szkoła z Kluską - raczej wątpię ;)
OdpowiedzUsuńsą szkoły społeczne.
UsuńA w nich aspołeczne dzieci :)
UsuńNa szczęście moja klasa miała swój "kawałek podłogi", z którego oglądaliśmy resztę uczniów, którzy tłoczyli się na "zbyt wąskim i ciemnym) korytarzu.
Bardzo mi żal. Szczególnie tych tarasów rekreacyjnych...
OdpowiedzUsuńByłaś na którymś? Sądzę, że było ich za dużo, ale ze dwa by się przydały.
UsuńMaricnie, Milla Jowowicz, Andżelina Dżoli i Szerliz Tferon nie wyglądają najgorzej...
OdpowiedzUsuńtego budynku za to mi nie żal, bo świetnie ilustruje tezę, że socmodernizm musi być dobrze utrzymany, żeby jako-tako wyglądać. niemniej, wyobrażam sobie, że świeżo po oddaniu mógł to być przyjemny i funkcjonalny (o tyle, o ile, bo nie o wszystkim wtedy myślano) budynek.
a pojawienie się obserwatorium astronomicznego w polu widzenia oznaczało dla nas w dzieciństwie, że zbliża się nasza okolica :-)
Tylko socmodernizm? A co z kapitalomodernizmem? ;-) Przyjemny byl jeszcze w dwadzieścia parę lat po otwarciu (bez większego remontu). Stan ze zdjęć to obraz po dziesięciu latach stania jako nieużywany obiekt.
UsuńTy to obserwatorium widziałeś od południa, a ja od północy :-)
A właściwie gdzie było liceum św. Augustyna wcześniej. przed '75?
OdpowiedzUsuńJa w tym budynku byłem raz, liceum jeszcze funkcjonowało, ale sale były też wynajmowane, bo zdawałem tam jakiś egzamin z jakiegoś języka obcego - śmieszne, nie pamiętam już, z jakiego ani co to był za egzamin...
Źródła internetowe mówią, że na Naruszewicza 32, więc w sąsiedztwie. Tak, sale były wynajmowane, a aby zarobić więcej (więcej sal) zabudowano tarasy.
UsuńGdzie jest (było?) Naruszewicza 32?
UsuńChyba tam, gdzie do niedawna koniec budynku i boisko, czyli Naruszewicza/Wejnerta, ale pewien nie jestem.
UsuńDziekuje za te notke, nostalgicznie sie zrobilo, jak ja lubie powspominac Warszawe! :) Pozdrawiam, sad.a.5, czyli amsterdamski-warszawski ;)
OdpowiedzUsuńA ja chyba niezbyt lubię wspominać (choć dość często to robię), bo mi się wtedy robi smutno.
UsuńArchitektura lat 60/70 jest w Polsce w ogóle nie doceniana. Wygląda na to, że 20 lat budynki użyteczności publicznej budowane w tych latach 60/70 pozostaną tylko na fotografiach. Kilkanaście dni temu wyburzono pawilon przy ulicy Przeskok.
OdpowiedzUsuńKażda architektura jest w Polsce niedoceniana przez ogół. Najdziwniejsze jest to, że modernizm jest często niedoceniany również przez znawców/miłośników architektury.
Usuńbo jest brzydki.
UsuńBudynek ten przewija się w powieści Krzysztofa Vargi "Aleja Niepodległości" - jeśli ktoś lubi dość specyficzny język felietonów tegoż, to polecam.
OdpowiedzUsuńLubię węgierski :-)
UsuńNo i zburzyli...
OdpowiedzUsuń... a sam Leszek Klajnert zmarł kilkanaście dni temu, 4 października.
UsuńTeraz to już "był" - akurat od weterynarza wracałam z psiskiem jak burzyli. Ludzie się zebrali, żeby patrzeć jak walą się ściany budynku. A chodziłam tam kiedyś na powtórkę do egzaminów we wczesnych latach dwutysięcznych, ah.
OdpowiedzUsuńChodziłem do tej szkoły, 4 lata, nawet ją ukończyłem, ale pierwsze słyszę (a raczej widzę), że pracownie były na piętrze i że na piętrze był basen! Przydałoby się trochę dokładniej przyłożyć do publikacji. :)
OdpowiedzUsuń