Z rotundą jest dla mnie trochę tak jak ze ś.p. Supersamem, pawilonem Chemii na Nowogrodzkiej, dawnym pawilonem Wedla przy Senatorskiej/Bielańskiej i inną tego typu architekturą: won na osiedla. Acz do rotundy już się przyzwyczaiłem.
A w ogóle to - a propos Wedla - dziś jest 22 lipca.
Uniwersalu faktycznie nie byłoby mi żal Ale już Rotundy - owszem, szczególnie, że się (niestety smutno) wpisała w historię Warszawy.
Poza tym - gdyby zniknęła, to jak nazywać "Rondo pod Rotundą"? Jego prawidłową nazwą czyli "Rondo Dmowskiego" - tego fashysty, który nie przejdzie (niektórym przez gardło)?
Co takiego w niej jest? Po prostu okrągłe i szklane, moim zdaniem banalne. Najfajniejszy jest dach, ale go nie widać. Jej obecność w tym miejscu jest żywcem wzięta z renesansowych fantazji architektonicznych: jedna rotunda, dużo sześcianów i długa perspektywa, tylko że taki to renesans, jak cała reszta Ściany Wschodniej.
IV - Najlepiej wyglądał pod reklamą (!) już nie pamiętam czego, ale w prostokątny kształt Uniwersalu wpisany był "łuk triumfalny" z La Defense.
Piotrze - Mam radę na to, że dachu nie widać. Nowy budynek (zamiast Uniwersalu) stojący trochę okrakiem nad Rotundą, z pochyłą, lustrzaną ścianą, nachyloną (ku chodnikowi) pod kątem 45 stopni, odbijającą przechodniom dach Rotundy.
A ja lubię U. Ładny prosty podział bez wodotrysków. Dzisiejsza architektura biurowa cierpi na nadmiar bajerów i mnie on bardzo razi. No chyba że akurat tych bajerów jakimś cudem nie ma, wtedy wielbię :)
Wiesz, może jak był pierwszym takim budynkiem w Warszawie, to robił wrażenie, ale potem, gdy nastawiano "Lipsków"...
Nadmiar bajerów to jedna z chorób współczesnej architektury. Pierwszy raz zauważyłem to tak mocno w 2005 po otwarciu stacji Plac Wilsona. Pomysłów tam nagromadzonych starczyłoby na 4 stacje.
ten budynek to największy pryszcz na obliczu stolicy. bez szmaty.
OdpowiedzUsuńze szmatą - to pryszcz pokryty maścią na pryszcze. jednym słowem: ohyda.
Z rotundą jest dla mnie trochę tak jak ze ś.p. Supersamem, pawilonem Chemii na Nowogrodzkiej, dawnym pawilonem Wedla przy Senatorskiej/Bielańskiej i inną tego typu architekturą: won na osiedla. Acz do rotundy już się przyzwyczaiłem.
UsuńA w ogóle to - a propos Wedla - dziś jest 22 lipca.
świętujemy!
Usuńkhem, ale miałem na myśli Uniwersał. na widok rotundy nie rzygam.
Erze - Maść na pryszcze leczy, czy szmata na wieżowcu coś uleczy?
UsuńMarcinie - Możemy pobić rekord w odległości przesuwania budynku. Obecnie to chyba z 800 metrów. To gdzie na Bielanach chcesz Rotundę? ;-)
Mam taki duży placyk betonowy obok pawilonu osiedlowego - będzie jak znalazł.
UsuńNo to trzy czte ry! Z krzyża go, z krzyża.
UsuńUni - ohyda, w środku jeszcze większa. Rotunda - mogłoby być lepiej, ale jest nieźle, oczywiście jeśli jest bezszmatowo.
OdpowiedzUsuńUniwersalu faktycznie nie byłoby mi żal Ale już Rotundy - owszem, szczególnie, że się (niestety smutno) wpisała w historię Warszawy.
UsuńPoza tym - gdyby zniknęła, to jak nazywać "Rondo pod Rotundą"? Jego prawidłową nazwą czyli "Rondo Dmowskiego" - tego fashysty, który nie przejdzie (niektórym przez gardło)?
Bez szmat jakiś łysy Universal, ale wolę:) Rotundę bardzo lubię, bez reklam piękna:)
OdpowiedzUsuńCo takiego w niej jest? Po prostu okrągłe i szklane, moim zdaniem banalne. Najfajniejszy jest dach, ale go nie widać. Jej obecność w tym miejscu jest żywcem wzięta z renesansowych fantazji architektonicznych: jedna rotunda, dużo sześcianów i długa perspektywa, tylko że taki to renesans, jak cała reszta Ściany Wschodniej.
UsuńIV - Najlepiej wyglądał pod reklamą (!) już nie pamiętam czego, ale w prostokątny kształt Uniwersalu wpisany był "łuk triumfalny" z La Defense.
UsuńPiotrze - Mam radę na to, że dachu nie widać. Nowy budynek (zamiast Uniwersalu) stojący trochę okrakiem nad Rotundą, z pochyłą, lustrzaną ścianą, nachyloną (ku chodnikowi) pod kątem 45 stopni, odbijającą przechodniom dach Rotundy.
A ja lubię U. Ładny prosty podział bez wodotrysków. Dzisiejsza architektura biurowa cierpi na nadmiar bajerów i mnie on bardzo razi. No chyba że akurat tych bajerów jakimś cudem nie ma, wtedy wielbię :)
OdpowiedzUsuńWiesz, może jak był pierwszym takim budynkiem w Warszawie, to robił wrażenie, ale potem, gdy nastawiano "Lipsków"...
UsuńNadmiar bajerów to jedna z chorób współczesnej architektury. Pierwszy raz zauważyłem to tak mocno w 2005 po otwarciu stacji Plac Wilsona. Pomysłów tam nagromadzonych starczyłoby na 4 stacje.