2.10.14

Drugi października 1944

Dokładnie 70 lat temu zakończyło się Powstanie Warszawskie. Zakończyło się klęską. Klęską wojskową, polityczną, humanitarną, w końcu klęską dziedzictwa miasta Warszawy.

Przez poprzednie 63 dni, czyli dokładnie 9 tygodni, Powstańcy walczyli w tym ostatnim zrywie przeciwko Stalinowi i Hitlerowi mając (coraz niklejsze) nadzieje na zwycięstwo. Nadzieje, które już wtedy były płonne - alianci zdecydowali o politycznym podziale Europy już wcześniej. Ale czy oni wtedy o tym wiedzieli? Jest to temat wielkiego sporu, który trwa do dzisiaj i chyba szybko nie wygaśnie.
Cywilni mieszkańcy Warszawy (a było ich wtedy około 800 000) cierpieli głód, przeżywali katusze pod ostrzałem, ginęli pod zwałami gruzów oraz w masakrach ludności. Cywilów zginęło ok. 180 000. Jaka część wskutek walk, a jaka w wyniku bestialstwa niemieckich oprawców (i kolaborujących z nimi ukraińskich i paru innych narodowości)?
50/50?

Skala liczby ofiar jest porównywalna do codziennych ataków na World Trade Center w Nowym Jorku przez 63 dni. Wyobraźcie sobie, że codziennie przez 9 tygodni w telewizyjnych newsach słyszycie o kolejnym ataku na dwa wieżowce w Nowym Jorku i o trzech tysiącach ofiar. Szybko uodpornilibyście się na kolejne takie wieści?

---

I przychodzi drugi października. I nagle cisza. I nagle trzeba opuścić swoje miasto, iść nie wiadomo dokąd (a tu zbliża się późna jesień i zima). Zostawić wszystko, co się przeżyło.

Od drugiego października zaczął się drugi okres, nie mniej ważny i nie mniej tragiczny dla Warszawy. Przez kolejne 107 dni wojska niemieckie w opustoszałej Warszawie rabowały i niszczyły dom po domu, wysadzały zabytki w powietrze, paliły biblioteki. Niszczyły kulturę materialną i duchową Polaków gromadzoną przez stulecia. Polacy próbowali ratować, co się dało (ekspedycje muzealników), ale w tak ciężkich warunkach niewiele się udało. Planowa egzekucja miasta. A Armia Czerwona stała w tym czasie na Pradze instalując swoje marionetki...

Wyobraźcie sobie, cóż za absurdalna sytuacja: Trzecia Rzesza w wielkim niebezpieczeństwie, Armia Czerwona prąca naprzód przez ostatnie 1,5 roku, stacjonuje jakieś 600 metrów stąd, a Niemcy zamiast umacniać Warszawę na wielką skalę przed planowaną obroną zajmują się przeszukiwaniem mieszkań, kradzeniem kosztowności i ciepłych ubrań, borowaniem dziur pod dynamit, wysadzaniem jednych, a podpalaniem innych budynków, w końcu podpalaniem zbiorów bibliotecznych.


Scena z filmu "Tańcząc w ciemnościach" z Björk w roli głównej. Bohaterka jest prowadzona z celi śmierci do sali egzekucji, a droga liczy właśnie 107 kroków. To chyba najbardziej poruszająca scena śmierci w filmie (z wyjątkiem tych opartych na faktach), jaką w życiu widziałem.

---

Gdzieś wyczytałem, że gdyby zsumować wszystkie materialne zniszczenia w Warszawie z całej wojny, to:
- wrzesień 1939 to byłoby ok. 10%
- burzenie Muranowa po upadku Powstania w Getcie to ok. 30%
- Powstanie Warszawskie to ok. 35%
- okres 2 X 1944 - 17 I 1945 to ok. 25% zniszczeń.

Czy jednak tak duże zniszczenia z tych 107 dni były logiczną konsekwencją wybuchu (i upadku) Powstania? Przypomina mi to "logikę", wedle której zgwałcona kobieta jest winna, bo sukienką zachęcała gwałciciela. To kolejny temat sporu - czy tych zniszczeń uniknięto by, gdyby Powstanie nie wybuchło? Innymi słowy - czy to taka hitlerowska "kara"za Powstanie, czy wdrożenie wcześniejszego planu? Co stałoby się z Warszawą i warszawiakami, gdyby Powstanie nie wybuchło? Niektórzy dodają pytanie: Co stałoby się z Polską, gdyby Powstanie nie wybuchło? Czy sytuacja polityczna Polski byłaby choć o milimetr inna (i czy gorsza czy lepsza)? Tyle pytań...

Jeśli II Wojna Światowa była logiczną konsekwencją pokoju wersalskiego i dojścia Hitlera do władzy w Niemczech, jeśli Powstanie Warszawskie było logiczną konsekwencją pięciu lat okupacji, to czy właśnie 2 października 1944 nie jest symbolicznym końcem przedwojennej Warszawy? Jej całej dotychczasowej historii?

Dlatego uważam, że 2 października też powinny wyć syreny przez 1 minutę.

H_Piotr.


13 komentarzy:

  1. Warszawa jest sama sobie winna, i bardzo jej tak dobrze, bo nikt jej nie lubi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cegły. Pamiętajcie o cegłach.

      Usuń
    2. Już Maryla Rodowicz w 1977 roku śpiewała:

      "Krąży, krąży gdańska cegła,
      dziś Warszawa jej uległa.
      Złoto, dłuto, chciwe ręce,
      więcej, więcej, więcej, więcej.
      Dłuta ostre, ręce żwawe
      wyczyszczą cegłę z zaprawy.
      Cegła błyska i tumani
      na nic, na nic, na nic, na nic.

      Piękny jest ten Mur, anów jak ten miód,
      wrocławska licówka, gdańska klinkierówka,
      cięęężki to mur.
      Cegieł pełen wór jedzie z zachodu,
      zburzmy dziś coś w Ustce, stwórzmy z gruzu pustak,
      na ręęękach brud.
      Nany-nany-naj, nany-nany-naj,
      Wrocław to też gratka, cegła taka gładka,
      leeekka bez fug..."

      Usuń
  2. Scenka Bjorkowa 'urocza', ale bliżej do realu jest chyba zwierzęcemu strachowi w "Dekalogu".
    Co do Powstania to oczywiście nigdy się nie dowiemy 'co by było gdyby', bo nie ma alternatywnej historii. Wydaje się, że powstanie (z małej) było nieuniknione w jakiejś formie, i chyba wszyscy się zgodzą, że wybuchło zdecydowanie przedwcześnie. A jaki byłby efekt tego ewentualnego późniejszego? Teoretyzuję, że przynajmniej nieco łagodniejszy, bo adolfy miałyby mniej czasu na mordy i burzymurstwo. No ale ot tylko teoretyzowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z którejś konkretnej części "Dekalogu", czy każdej? Bo nie wiem, od czego zacząć oglądanie.
      ---
      Oczywiście wygodnie jest dzisiejszym nam gdybać siedząc wygodnie w fotelu przed komputerem.

      Najdziwniejsze jest to, że nie byłem wcale wychowywany w duchu "świętego powstania", a jednak czuję (mimo wielu przesłanek, że takiej rzezi ludzi i miasta dałoby się uniknąć), że musiało wybuchnąć. I choć staram się patrzeć na nie obiektywnie (hłe, hłe, na to nie da się patrzeć obiektywnie), (dlatego tak właśnie zacząłem ten wpis (od słowa "klęska"), to moje emocje są za Powstańcami i nawet za tymi dowódcami, którzy wydali rozkaz rozpoczęcia. Tak łatwo się dziś naśmiewać z "moralnego zwycięstwa". ale wystarczy spojrzeć, jak łatwo Zachód (w tym i Polska?) odpuścił Krym, gdy Ukraina sama o niego nie walczyła.

      A z drugiej strony staram się zrozumieć przeciwników Powstania - ówczesnych i dzisiejszych (choć samo w sobie "bycie przeciwnikiem wydarzenia, które już się odbyło i zakończyło" ma w sobie coś wewnętrznie sprzecznego).

      No i nie zgadzam się na umniejszanie roli Powstania jako czegoś lokalnego, warszawskiego. To był element ogólnopolskiej akcji "Burza", w Powstaniu brali udział ludzie praktycznie z całej Polski, a przede wszystkim, stawką była przyszłość całej Polski. Właściwie, to powinniśmy mówić "Powstanie Sierpniowe", jak Listopadowe i Styczniowe.

      Usuń
    2. ja to rozumiem tak, że raczej jest się zwolennikiem lub przeciwnikiem kultu dowódców i, że tak powiem, ich decyzji, a nie samego powstania. ważna jest też kwestia upowszechniania wiedzy na jego temat, ściślej - złożoności oblicza i tła.

      ludzie w Warszawie myśleli, że to będzie upamiętnione jako "powstanie sierpniowe" - tak przynajmniej stoi u Białoszewskiego.

      Usuń
  3. To porównanie z winą zgwałconej kobiety - nie ma tu żadnej analogii, ponieważ gwałt jest zachowaniem (w naszej kulturze) całkowicie nie mieszczącym się w normach, którego nie można ujmować w racjonalnej kalkulacji - żadna kobieta nie ma racjonalnych podstaw, by planować swe zachowanie według schematu: jeśli założę tę sukienkę, to ktoś mnie zgwałci, takie myślenie uznalibyśmy raczej za nieracjonalne, obsesyjne czy nerwicowe. Natomiast w normach wojny całkowicie mieści się to, że jeśli przeciw okupantowi wybucha powstanie, to okupant je tłumi. W kalkulacji, jaką mieli obowiązek przeprowadzić dowódcy AK, popełniono więc wyjątkowej skali błąd, źle szacując możliwości własne oraz możliwości wroga, a raczej dwóch wrogów.

    Zupełnie też nie wierzę usprawiedliwieniom: "powstanie musiało wybuchnąć, bo taki był nastrój w narodzie", "Niemcy Warszawę i tak by zniszczyli". Nie ma z tym jak dyskutować.

    No i analogia z Krymem - że Zachód by "odpuścił", gdyby nie powstanie - a co, Zachód nie odpuścił? Jeśli chodzi o powojenne rozstrzygnięcia, to w sierpniu '44 było już posprzątane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest różnica między stłumieniem powstania przez okupanta, a tym, co Niemcy i ich poplecznicy zrobili Warszawie i warszawiakom między 1 VIII 1944, a 17 I 1945.

      "Nie ma z tym jak dyskutować" - A jakoś dyskusja toczy się od 70 lat :-/

      Co do trzeciego akapitu - teraz już to wiemy, ale wtedy?

      Usuń
  4. Powinniśmy tak samo radośnie świętować 2 X - gry terenowe wśród zgliszczy i rozkładających się zwłok, selfie w kanale z szambem itp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możnaby zamienić, i od tego czasu w końcu radośnie zacząć świętować 11 XI.

      Usuń
  5. "- wrzesień 1939 to byłoby ok. 10%
    - burzenie Muranowa po upadku Powstania w Getcie to ok. 30%
    - Powstanie Warszawskie to ok. 35%
    - okres 2 X 1944 - 17 I 1945 to ok. 25% zniszczeń." ... nie bardzo :?

    Wrzesień to 25%, z czego 10 bezpowrotnie, a pozostała część została tylko częściowo zabezpieczona, nie odbudowana, wykorzystana częściowo, co później - jak na Starym Mieście - mocno odbiło się na tym, że w powstaniu łatwo ulegała destrukcji. Jednym słowem prawdopodobnie po wojnie trzeba by było ją i tak wyburzyć i postawić od nowa.
    Burzenie Muranowa sugerowałoby, że getto zajmowało, w schyłkowym okresie, 30% Warszawy, co nie jest prawdą nawet w stosunku do okresu szczytowego. Myślę, że razem z tym, czego dokonali sowieccy lotnicy okres okupacji to około 10% zniszczeń.
    Powstanie na lewym brzegu doprowadziło do ok. 25% zniszczeń, ale, jak wspominałem, wiele z tych obiektów ulegało łatwiejszej destrukcji w wyniku uszkodzeń z września 1939 oraz pięcioletniego braku konserwacji i remontów.
    Na Pradze największe zniszczenia to okres po upadku powstania w tej części Warszawy, czynione po prostu z zemsty - Niemcy zburzyliby więcej, ale jakoś im to wyjątkowo nie szło, patrząc na to, jak się bawili z katedrą. W końcu nie starczyło im materiałów na Szpital Praski - zaś po lewej stronie zniszczenia które zostały poczynione wbrew zapisom aktu kapitulacyjnego określa się na 35%.
    Czasami do okresu powstania zalicza się takie rzeczy, jak zniszczenie wszystkich mostów, co jest kompletną bzdurą.
    Tak samo nie wiadomo w sumie jak traktować rozbiórkę zabytkowych budowli na Cytadeli - w sumie oprócz tego, że ucierpiały we wrześniu, to dodatkowo były dość mocno wyeksploatowane przez wojsko.
    W każdym razie jak widzę sporo osób zapomina, że wojna w Warszawie, terror i zniszczenia trwały trochę dłużej, niż 63 dni powstania.

    *jest kilka opracowań na ten temat, trochę na ten temat mówił Jaszczyński - stąd moje wyliczenia, pewnie tez obarczone sporym błędem, ale tego nikt już raczej nie dojdzie dokładnie. Tak samo, jak strat osobowych, bo wciąż się zapomina, że jeszcze zanim w Warszawie wybuchło powstanie to wymordowano tu około 550-600 tysięcy mieszkańców :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuję się kompetentny, aby oceniać, czy wrzesień 1939 to było 10, czy 20, czy 30 procent ogólnych zniszczeń z lat 1939-45. W każdym razie znaczący odsetek, nie do pominięcia.

      Ja rozbiórkę budynków na Cytadeli i np. kamienic w północnej pierzei placu Piłsudskiego traktuję, jak budynki zburzone przez Niemców. Koniec kropka. Na równi* z ograbieniem Zamku w 1939 i wysadzeniem go w 1944/45 czy ze splaeniem biblioteki na koszykowej 16 stycznia 1945. Celowe zniszczenia nie w wyniku działań wojskowych.

      Co do Muranowa - zniszczenia w wysokości 30% nie muszą się równać temu, jakoby getto zajmowało 30% powierzchni zabudowanej Warszawy. Po prostu tu zniszczenia były niemal stuprocentowe - dosłownie murze cegieł po horyzont.

      Sporo osób zapomina i ten post miał na jednym z celów przypomnienie, choć zdaję sobie sprawę, ze ci, którzy go przeczytali, to i tak pewnie wiedzą.

      * toutes proportiones gardees - na równi pod względem klasyfikacyjnym, nie pod względem strat dla kultury polskiej.

      Usuń