Kiedy zrobiło się ciepło i wiosennie, przez moje podwórko - jak co roku - przeszła podwórkowa kapela.
Panowie grali wesoło i nie czynili zbrodni przeciwko muzyce, więc rzuciłem im parę groszy w ramach podtrzymywania warszawskiej tradycji.
Co prawda szkoda, że nie grali warszawskich standardów, ale chyba Cyganie niezbyt je znają.
Poszli dalej umilać życie mieszkańcom. Jak zazwyczaj nie lubię, gdy mi się ktoś wtrąca ze swoją muzyką w mój "czas antenowy", tak tym razem mi się to spodobało.
H_Piotr.
PS. Dobrze, że mieszkam na pierwszym piętrze, bo np. z dziesiątego, to mógłbym im zrobić krzywdę rzucając monetą.
PS 2. Zdjęcie jest staaaare... z 20 kwietnia. W międzyczasie zdążyło już znowu być zimno. Ba, nawet padał śnieg.
pS 3. A tak wyglądało kwitnące (i obłędnie pachnące) drzewko mirabelkowe. Latem będzie pachniało inaczej, ale też pięknie - owocami.
Mirabelki wyglądają jak zdjęte w podczerwieni :)
OdpowiedzUsuńObłędnie pachnące mirabelki kojarzą mi się z dzieciństwem, obitymi kolanami i genialnymi goframi z dżemem mirabelkowym :)
OdpowiedzUsuńO, rumuńscy grajkowie, też ich lubię. :)
OdpowiedzUsuńU mnie na osiedlu znów w weekend paradowała wyjąca procesja z głośnikiem, modląca się pod co drugim blokiem. Wolę rumuńskich muzykantów.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy tacy oni rumuńscy. Sądzę, że raczje cygańscy.
OdpowiedzUsuńRumuni =/= Cyganie.
witam, wiem, że nie na temat tego konkretnego wpisu, ale tu było najbliżej więc pozwoliłam sobie ;)
OdpowiedzUsuńDługo szukałam w sieci zdjęcia budynku z rogu Karłowicza i Madalińskiego (nie, nie dawnej siedziby Instutu Włókn.)i znalazłam go w końcu na stronie Rubeusa. Na której w żaden sposób nie potrafię dojść czy i gdzie jest jakiś opis budynku. http://warszawawobiektywie.waw.pl/galeria//displayimage.php?album=111&pid=4697#top_display_media
Kilka razy dziennie przechodzę koło tej willi, urzeka mnie swoim tajemniczym urokiem i denerwuje mnie, ze nic o nim nie wiem. Jeśli ktoś z odwiedzających bloga lub autor (pozdrawiam)wie, co to za budynek, kto go projektował, w jakich latach, a moze kto w nim pierwotnie mieszkał, byłabym wdzięczna za parę słów odpowiedzi. pozdrawiam
mokotowianka dolna z urodzenia ale górna z wyboru
P.S. a za informacje na temat budynku, który znajduje się również na tym odcinku Karłowicza tylko po drugiej stronie (w zasadzie jest to jedyny dom po tej stronie ulicy z adresem Karłowicza) jestem gotowa ozłocić. Ta wielorodzinna w tej chwili ruderka jest, mimo niezbyt klasycznej linii, moją miłością, zarówno z racji uroku, jak i lokalizacji
OdpowiedzUsuńmokotowianka z postu wyżej :)