16.1.12

ZIELONY ŻOLIBORZ INACZEJ, CZYLI KOLONIA IM. TADEUSZA KOŚCIUSZKI

Witam w nowym roku, 2012, który może się okazać przełomowym.
Przy okazji chciałbym poinformować szanowną publiczność, że FenomenowiWarszawy niepostrzeżenie stuknęły dwa lata.
EDIT: Trzy lata oczywiście :)

Dziś zawędrujemy tam, gdzie przed I Wojną Światową była pustka (bo na Żoliborzu rozsiadła się carska cytadela - nota bene, z niej relacja też będzie). Jednak głód mieszkaniowy w stolicy niepodległej Polski spowodował, że na rogu ulic Krasińskiego i Przasnyskiej zbudowano osiedle-kolonię im. Tadeusza Kościuszki.
Osiedle powstało na gruntach należących wcześniej do Ekonomi Warszawskiej i Dóbr Ziemskich Marymont. Budował je magistrat m.st. Warszawy.
Osiedle zostało w czasie wojny spalone (Nomad pisze, że w 1944) i następnie resztki zostały zrównane z ziemią podczas budowy osiedla Zatrasie w latach 60-tych.
Magistrat oddał (sprzedał? musiał oddać? czemu?) cztery budynki najbliżej skrzyżowania Przasnyskiej i Krasińskiego. Pozostałe 12 przy Rohatyńskiej i Suwalskiej tworzyło osiedle miejskie.
Oskar Sosnowski zaprojektował trzy typy domów. Tu widzimy dom typu III o planie "krzyżowo-dośrodkowym" z mieszkaniami czteropokojowymi:
Rzut parteru:
Piętro:
Dom typu II - cztery mieszkania dwupokojowe, widok od ogrodu:
Parter:
Piętro:
I wreszcie dom typu I - szeregowy z czterema mieszkaniami pięciopokojowymi:
Poddasze (piętro):
Parter:
Piwnica:
Łącznie dysponowano 48 mieszkaniami (32 dwupokojowych, 6 trzypokojowych, 2 czteropokojowe i 8 pięciopokojowych).

Niestety, oszczędzano na materiałach: ściany - cegła rozbiórkowa (pewnie po carskich fortach), dach - eternit, podłoga - deski sosnowe i ksylolit (nie mylić z ksylitolem). Z tego powodu już w latach 30-tych budynki osiadały i pękały. Tak więc, gdyby nie wojna, to i tak najprawdopodobniej nie dotrwałyby naszych czasów.

I na koniec dwa widoki osiedla wkrótce po zbudowaniu:

H_Piotr.

PS. Źródłem tych fantastycznych informacji i grafik jest książka Małgorzaty Rozbickiej "Małe mieszkanie z ogrodem w tle w teorii i praktyce popularnego budownictwa mieszkaniowego w międzywojennej Polsce" (tytuł chyba mówi wszystko? :) wydana przez Oficynę Wydawniczą PW.

22 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe, do "mojego" domu nie sięga, fajne bym miał zatem sąsiedztwo, gdyby nie x 2 jak wyżej.
    Intrygujące napomknięcie o przełomie w 2012...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbluźnię, ale bardziej podobają mi się bloki Zatrasia niż te domki. Inna sprawa, że jestem zwolennikiem architektury mieszkaniowej bardziej wielkomiejskiej niż podmiejskiej, więc siłą rzeczy... ale, żeby nie było: nie znam się :-)

    Aha, i sto lat, sto lat itp.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się bardzo, ale to bardzo taka architektura podoba, bo to nie są podmiejskie wille, tylko eleganckie - i jak najbardziej miejskie - domy wielorodzinne, jakie się zresztą ostały w paru miejscach Żoliborza - moja ulubiona Brodzińskiego choćby, czy ogólnie Żoliborz urzędniczy. Kolonia właśnie. A nie jest to przecież centrum miasta, gdzie powinny stać kamienice, jak wiadomo ;)
    PS. na bloki jest miejsce na podmiejskich (wg rozumienia ~przedwojennego) osiedlach, jeśli już gdzieś muszą stać - takiej miejscówki po prostu szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Witold: Nie ma co gdybać. Dziś wyczytałem w komentarzu pewnego internauty, że gdyby most Kierbedzia nie został zniszczony w czasie wojny, to pewnie dziś byłby bardziej zadbany od mostu w Tczewie (który właśnie ze względu na zły stan techniczny został zamknięty dla ruchu - mowa o drogowym) - tylko dlatego, że "Tczew to prowincja". Na co komu takie gdybanie?

    @Marcin: Nie bluźnij :)

    @I am I: Może i nie jest to centrum miasta, ale zarazem w rozumieniu przedwojennym był to teren podmiejski. Pamiętajmy też, że są bloki i bloki. Jak udowodniła zagadka nr 2323, przed wojną też stawiano bloki. Nawet Er dał się zwieść. Według mnie samo w sobie słowo "blok" nie niesie znaczenia negatywnego, tak jak "kamienica" nie niesie pozytywnego. Są bloki, w których chciałbym zamieszkać i są kamienice, w których nie chciałbym.

    Poprawiłem ewidentną omyłkę - blog mój skończył 3 lata, a nie 2.

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, też miałem zaśpiewać jak Marcin, tylko skleroza panie. No to śpiewam: ...nigdy nie zagaśnie! A pogdybać lubię, takie kieszonkowe SF bez S ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt - są bloki i bloki, wiadomo jednak com miał na myśli :)
    A co do Historical Fiction/gdybactwa - przyjemne zajęcie w serdecznym gronie, przy pożywnym posiłku i zacnym trunku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. i komu to przeszkadzało (poza Marcinem)?
    super zespół. tego mię brakowało, znaczy wiedzy, jak wyglądał nie-zlotuptaka, stąd me zapytanie przy okazji zagadki.
    zara idę też po xiążkę Rozbickiej.
    szkoda tylko, że przyoszczędzili na materiałach. aż dziw. normalnie, gdy coś zbudowano przed wojną, a ona to szczęśliwie ominęła, to stoi i ma się dobrze.

    a na bloki faktycznie się nabrałem. takie, za przeproszeniem, punktowce przed wojną?
    jedyna rzecz, która mnie tkła (ale nie do tego stopnia bym coś zwąchał), to że stały w równym rządku. po 1956 skakałyby na przemian ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bloki?

    Rzut beretem od tego miejsca, przy Rydygiera, to dopiero budują bloki.
    Zielony Żoliborz to nazwali ... :/

    Jak się na to patrzę przejeżdżając wiaduktem pomiędzy Babką, a Stołeczną ...
    (wróć, pomiędzy Radosławem, jak to na tablicach kierunkowych piszą ;))
    to dopiero tęsknie za blokami ... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zły pieniądz (tfu, blok!) wypiera dobry. Taki lajf.

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja znów zbluźnię i powtórzę to, co napisałem już u siebie właśnie przy okazji "Zielonego Żoliborza" (który jest na Sadach Żoliborskich, hehe): te kloce są obleśne, grodzone jak wioskowe włości i w ogóle be, ale ja tak nienawidzę zakrzaczonych terenów, gdzie ućkane są zakłady blacharskie i wyważania kół, że cieszę się, iż tam posprzątano. Tak samo na Suckratesa - bloki średnie, ale jak sobie przypomnę warsztatowo-menelską dżunglę, to nie żal. Ale to moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. To pewnie tak jest, że każdy (podświadomie?) lubi miejsca takie, w jakich się wychował. Ja akurat miałem warsztaty "Dzikiego Zachodu" prawie pod ręką, takoż zrujnowane kamienice, a większość koleżków ze szkoły mieszkała na moim i sąsiednich podwórkach, więc to lubię. Dopiero w liceum miałem kolegów z bloków, i koniec końców też się na przedmieścia wyniosłem. Ale nigdy nie polubiłem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sobie ukradłam rzuty na pamiątkę. Bo zacne. Jej, jakie ładne to było. Jej, jej, jej. Smuteczek.

    OdpowiedzUsuń
  13. @I am I: Mam nadzieję wkrótce na serdeczne grono, pożywny posiłek i zacny trunek :)

    Ja się wychowałem w niewielkich blokach i w sumie bardzo takie okolice lubię, ale kamienicami i warstacikami nie pogardzę.

    @Er: Jak widać, przed wojną też przyoszczędzano. Bloki po 1956 nie zawsze występują naprzemiennie.

    @Weldon: Jak już wspomniano - są bloki i bloki. Za mało w języku polskim określeń na różne typy zabudowy i stąd nieporozumienia.

    @Marcin: Ale przyznasz, że takie rejony mają jeden plus - można jeszcze wszystko z nimi zrobić. Jak już zbudujesz 16-piętrowe bloki, to miejsce jest zmarnowane na amen.

    @Lavinka: Smacznego! Jednak uważam, że i tak nie dotrwałoby do dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  14. Piter, jasne że można coś z nimi zrobić - np. zabudować blokami. Bo chyba nie wierzysz, że ktoś urządziłby w tym miejscu park z oczkiem wodnym, mostkami i terenem rekreacyjnym, podczas gdy może to sprzedać deweloperowi za ciężkie pieniądze. Ale, jak mówię, krzaków i warsztatów w takim miejscu mi nie żal. Tak samo, gdy przypomnę sobie "ogródki działkowe" w miejscu, gdzie dziś stoi Leclerc przy Wólczyńskiej, no masakra normalnie. Kupa dzikich chaszczy, aż strach było przechodzić obok.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chaszcze atakowały? ;)

    Nie mówię, żeby na Nowodworach czy Białołęce zostawiać pola i łąki. Ale można było te miejsca zabudować znacznie sensowniej, niż to zrobiono.

    OdpowiedzUsuń
  16. ja w ogóle nie rozumiem, jak bloki np. Zatrasia można nazywąć zabudową wielkomiejską.
    spójrz na plan-ż urbanistyczny jednego i drugiego. w kategorii "miejskość" pierwotny układ wygrywa w krótkich abcugach. ale ja się nie znam.

    PS i nazwa jakaś już nie ta. jak mówił Teofil Piecyk, Zatrasie, Zatrasie... łatwo się pomylić.

    OdpowiedzUsuń
  17. @Marcin: Oczywiście możnaby zbudować kamienice zamiast bloków.

    @Er: Domki kolonii im. Kościuszki też nie były wielkomiejskie (ani architektura ani urbanistyka). Wielkomiejskie bloki, to chyba tylko os. Za Żelazną Bramą? :)

    OdpowiedzUsuń
  18. przecie nie mówię, że były wielkoomiejskie. co mówię, to widać, bo jest napisane wyżej :0

    OdpowiedzUsuń
  19. Dom II jest podpisany "mieszkania 2-pokojowe" a na rysunku widzę na parterze kuchnię i pokój, a na piętrze "pokój 2" i "pokój 3".

    OdpowiedzUsuń
  20. H_Piotr: można i pałacyki, kapliczki oraz grodzisko.

    OdpowiedzUsuń
  21. MichalJ: Trochę mi się zdjęcia rozsypały, ale później (jak znów będę miał dostęp do książki)to poprawię.

    Marcin: Dobrze wiesz, o czym mówię :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy11/4/12 07:04

    Tyle lat czekałem żeby zobaczyć miejsce gdzie teraz mieszkam przed wojną i wreszcie. Super. Jeszcze do kompletu brakje mi zdjęć z budowy zatrasia bo jakieś chyba kiedyś ktoś gdzieś musiał zrobić.

    OdpowiedzUsuń