16.1.14

5 LAT MINĘŁO, 17 LAT MINĘŁO...

Ani się spostrzegłem, a mojemu blogowi "Fenomen Warszawy" stuknęło 5 lat! Siódmego stycznia 2009 w pierwszym poście pisałem: "Nie wiem jeszcze do końca, na czym stanie, w którą stronę bardziej się zwrócę. Czas pokaże." Czy pokazał?

Niedawno też (bo w listopadzie ubiegłego roku) minęło 17 lat od początku mojej przygody z fotografią. Pierwsze zdjęcia w moim życiu robiłem 1 listopada 1996 roku aparatem pożyczonym od wujka (nawet nie wiem jakim, wujek też nie pamięta), oczywiście kliszowym*. Od razu widać, co mnie już wtedy interesowało:
Metro Wilanowska 1996 - 2013.
 Tu się niemal nic nie zmieniło. Metro wtedy kursowało zaledwie od 1,5 roku (dla porównania, obecnie najnowszy odcinek - czyli Słodowiec-Młociny - funkcjonuje już od ponad 5 lat). Kiedy z kolegami po szkole jeździliśmy w górę i w dół tymi schodami ruchomymi, głos z głośnika kazał nam przestać się bawić urządzeniem. Metro było takim hitem, że pisano nawet o nim piosenki:
Elektryczne Gitary "Stacja Wilanowska"
Metro Wierzbno 1996 - 2013.
Metro było wtedy nowością - podłoga lśniła dając na Wierzbnie efekt wklęsłości. Pamiętam, że podobało mi się to wtedy. Składy metra miały wtedy po 3 wagony. Jak ktoś wsiadał na północnej stronie stacji, a jechał na południe, czekała go bieganina przez połowę długości peronu - na górnym zdjęciu skład stoi na stacji, a na dolnym wyjeżdża z niej i połowa już się schowała w tunelu. Jeszcze "śmieszniej" było w latach 2001-2007, kiedy to wagony "hiszpańskie" jeździły w składach po 6, a "rosyjskie" po 4 wagony i patrząc na światła w tunelu należało rozpoznać typ i udać się na właściwe miejsce drzwi ostatniego (czwartego lub szóstego) wagonu.
Metro Politechnika 1996 - 2013.
Była to wówczas końcowa stacja metra. Dalej jechało się tramwajami albo autobusami. Wagony metra podjeżdżały na peron w kierunku północnym, wypuszczały pasażerów, maszynista przechodził peronem na drugi koniec składu, zamykał drzwi i ruszało się w kierunku stacji Pole Mokotowskie torem niewłaściwym, aby zmienić go na rozjazdach umiejscowionych pod Polami Mokotowskimi - obecnie już się tak nie da przejechać, bo po otwarciu stacji Centrum w 1998 zlikwidowano kluczowy rozjazd.
Nowowiejska 1996 - 2013.
Jak już się przyjechało na Politechnikę, to zazwyczaj przesiadało się w tramwaj. Nieco zabawne, że gdybym porównania robił po 16 latach, 1 listopada 2012, to jeszcze mógłbym sfotografować w tym miejscu wagon 13N, może nawet ten sam. Za to na nowym zdjęciu jedyny w swoim rodzaju wagon 112N - pierwszy polski tramwaj z choć częściowo niską podłogą (który nota bene w 1996 już kursował po Warszawie).
Nowowiejska 1996 - 2013
Czekanie ułatwia nam wiata. W 1996 umilał też mural na szczytowej ścianie powojennej kamienicy przy Nowowiejskiej. Czerwona wiata i charakterystyczny, podwyższony przystanek istniały do remontu w 2011(?) roku.
Plac Konstytucji 1996 - 2013.
Jeśli nie tramwajem, to autobusem. Może mało to widać, ale w 1996 roku podczas czekania na autobus na Pl. Konstytucji można było zjeść w jednym z ok. 20 barów orientalnych znajdujących się w budkach po obu stronach placu. Budki stały do wielkiego remontu w 2001. Linii autobusowych też było do wyboru do koloru. M.in. nieodżałowane 117 z Gocławia na Mokotów - zlikwidowane w części mokotowskiej w czerwcu 2013.
Plac Konstytucji 1996 - 2013.

Wśród autobusów w 1996 królowały Ikarusy 260 (pojedyncze) i 280 (przegubowe) i choć w momencie, gdy robiłem nowe zdjęcie można było się jeszcze przejechać liniowo jeżdżącym Ikarusem, to była to już rzadkość na warszawskich drogach, dziś królują Solarisy Urbino. Ostatnie Ikarusy zjechały z ulic 29 listopada 2013. Linia 509 też już nie wita na Placu Konstytucji - obecnie pozostałością po niej jest trasa linii 101.
Plac Konstytucji 1996 - 2013.
I znów - gdybym był porównawcze zdjęcia zrobił rok wcześniej, to uchwyciłbym te same wagony 13N. Ale już nie w 2013 roku. Nie ma też "dwójki" na jej historycznej trasie z Ochoty, nie ma słupów trakcyjnych z lat 50-tych lub 60-tych rodem ani neonu "Czysta żywa wełna". Nie ma też (choć była poza kadrem) wielkiej konstrukcji z reklamami filmów. Za to nadal środkową część placu zajmuje gigantyczny parking.
Plac Konstytucji 1996 - 2013.
O, tu nieco widać wspomnianą wcześniej konstrukcję. Nawet logo MZA się zmieniło (po co?).

"Wszystko płynie, jak powiedział pan Tarej"

W części drugiej tego wpisu będzie cymes - linie cmentarne AD 1996, a w tle m.in. garaż wielopoziomowy przy rondzie Babka. Stej tjuned!

H_Piotr.

PS. Ponieważ nie pamiętam, czy aparat, którego wtedy używałem przekręcał kliszę zgodnie z jej numeracją, czy odwrotnie (a bywało różnie w różnych modelach), to nie wiem, czy pierwszym zdjęciem zrobionym przeze mnie w życiu jest to ze schodami ruchomymi na stacji Wilanowska, czy też zdjęcie autobusu cmentarnego na pl. Narutowicza z następnego wpisu...

* - przeglądarka podkreśla mi słowo "kliszowy"

22 komentarze:

  1. Jak spojrzałem na tytuł i miniaturkę pierwszego zdjęcia, to pomyślałem, że chodzi o Arkady Kubickiego i ruchome schody do Zamku, a to przecież dopiero w kwietniu ;)
    Aparat kliszowy to taki od rentgena, a z takim raczej nie chodziłeś, więc pewnie był to zwykły analog :D

    Cóż, pozostaje życzyć, żebyś działał z tym blogiem póki internetu nie wyłączą ... A co najmniej tak długo jak schody trasy WZ :)


    PS mi nie podkreśliło kliszowego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia porównawcze robiłem chodząc w ręku z kliszą, nie z "analogiem", więc uważam, że aparat był kliszowy, a nie "analogowy" :-) Bo tę klisze zeskanowałem dopiero w grudniu :-)

      Usuń
  2. Fajne wczoraj i dzisie! Niby chwila minęła, a duuużo się zmieniło.

    PS. Hrabik - a pamiętasz, czy Twój aparat miał baterię? I czy po założeniu filmu i zamknięciu klapki robił ziuuuu? Jak tak, to numeracja filmu jest od końca. A jak nie, to po skończeniu kliszy albo aparat robił ziuuuu zwijając film. Albo trzeba go było ręcznie zwinąć, ale to tylko w aparatach bezbateryjnych. I wtedy numeracja jest od początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ autobusy i tramwaje zajmują większą część kadru na większości zdjęć, to gdybym tylko porównanie zrobił, gdy jeszcze jeździły Ikarusy (2 miesiące temu) i 13N (rok temu), to na tych kadrach zmieniłoby się dużo mniej :-) No, kapoty byłyby inne ;-)

      Aparat był bezbateryjny, kręciło się, taką o, korbką. Czyli w takim wypadku jednak pierwszym zdjęciem jest autobus na pl. Narutowicza, który się wkrótce pokaże.

      W ogóle, to po każdym zdjęciu kręciło się, taką o, korbką, a przez wizjer niewiele co było widać, stąd ekstrawaganckie kadrowanie ;-)

      Usuń
    2. Kurczę, przypomniał mi się jeden ze starych aparatów, który po skończonej kliszy robił ziuuu :):)

      Usuń
    3. Nie był taki stary, jak robił ziuuu ;)

      Skoro już refleksje nachodzą, to wychodzi na to, że jestę fotograficznę emerytę, bo moje pierwsze osobiście zrobione (do dziś je mam) jest ponad dwie dekady starsze niż Twoje, H_Piotrku. Smieną (bez baterii), która nie robiła ziuuu, bo po skończeniu filmu trzeba go było z powrotem nakorbkować do kasety (o czym się czasem zapominało). Smienę też zresztą mam, jak i wszystkie inne aparaty, które były 'po drodze' do dzisiejszego. W sumie to dużo ich tam nie ma. Raptem sześć wszystkiego. A trzema z nich robię zdjęcia do dziś.

      PS. Ciekawe, że choć oba moje analogowe Canony mają baterię, to jeden robi zdjęcia od początku, po czym po skończeniu kliszy sam ją zwija do kasety, a drugi odwrotnie - najpierw rozwija kliszę do końca, i zdjęcia robi się niejako 'od końca kliszy' (36. lub 24. klatka jest zatem pierwsza chronologicznie).

      Usuń
    4. Smiena, po Druhu z wykręcanym obiektywem to był full wypas ;)
      Wychodzi na to, że to mi najbliżej do Beyera :D

      Usuń
    5. I am I - Emerytem nie jesteś, boć zdjęcia wciąż robisz, może jedynie dinozaurem ;-)

      Rozwijanie całej taśmy kliszy na początku i zwijanie po jednej klatce do pudełka po każdym zrobionym zdjęciu uważa(łe)m za lepsze rozwiązanie w wypadku przypadkowego otwarcia komory aparatu.

      Usuń
  3. Sympatyczny wpis.
    Dla efektu narracyjnego byłoby lepiej, gdybyś od kołyski interesował się liniami cmentarnymi, dopiero później stopniowo poszerzając zainteresowania.
    Śmiesznie ludzie poubierani na tych starych zdjęciach w za duże kapoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. If aj kud tern bak tajm, miałbym na pewno uwiecznione warszawsko-piaseczyńskie trajlusie.

      Usuń
  4. Gratulacje z powodu obu jubileuszów. 117 jeździło dalej niż na Mokotów, aż na Wilanów. Na pętlę koło cmentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Wilanowa, please.

      A wcześniej do "Metra Wilanowska" (d. oficjalnie "Służew", potem "Wilanowska", nieoficjalnie zawsze "Dworzec Południowy"), a jeszcze wcześniej do "Odyńca" (obecnie parking furgonetek przy bazarku na Odyńca/Wołoskiej).

      Usuń
  5. Super wpis. Można by pomyśleć, że to nie tak dawno, a jednak..Powróciły wspomnienia z tamtych lat.Tamte przeleciały, te przelecą, następne też, no i tak.. Gratuluję jubileuszu i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 lat nie dawno? Może za głębokiego PRL-u Polacy przyzwyczaili się, że nic się nie zmienia i zdjęcia tych samych miejsc po 17 latach wyglądają tak samo, ale ani wcześniej ani później (teraz) tak nie było. Chociaż, jak tak się zastanowić, to i w PRL-u 17 lat (poza nielicznymi wyjątkami) to był duży rozdział. Już pomijam powojenną odbudowę i "warszawskie tempo", ale weźmy na przykład Plac Defilad w 1956 i 1973.

      Za gratulacje dziękuję, postaram się dotrwać do dziesiątki, a potem do dwudziestki.

      Usuń
  6. Najfajniej było z aparatami, w których się osobno przewijało film, a osobno naciągało migawkę i można było z premedytacją (czasem) lub przez pomyłkę (często) zrobić kilka zdjęć na jednej klatce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego nie miałem. Miałem za to taki, który dość często mi się otwierał albo sam z siebie ściągał resztę kliszy do środka, dlatego chwaliłem sobie zastosowane w nim rozwiązanie, które opisałem wczoraj - przynajmniej nie prześwietlały mi się zdjęcia.

      Usuń
  7. czasem się myśli, że bez sensu jest strzykać zdjęcia na ulicy, a potem sie żałuje, że nie ma porównania. tak więc - o, przepraszam - także warto.
    chociaż w epoce cyfrówek, blogów i filossów wszystko teoretycznie jest w internecię, to jednak mamy wybór własny, co chcemy sfotografować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tagże tego... W epoce kliszówek* żałuję, żem nie uchwycił wnętrza Supersamu. I co z tego, że jest w internecie?

      * istniały już cyfrówki, ale ja jeszcze byłem w epoce kliszówek.

      Usuń
    2. ano właśnie, w morde. ja nie mam na żadnym zdjęciu Supersamu. co z tego, że jest w sieci. tagże...

      (bo jeszcze są ludzie, którzy każdą dłuższą wypowiedź kończą takim "tak że...")

      Usuń
  8. Moja idiotkamera robiłą ziuuu zwijając film, ale pierwsze zdjęcia robiłem cz/b Smieną oraz takim czymś małym rosyjskim, czego nazwy nie pamiętam (na wąziutkiej kliszy). I nie pamiętam też, kiedy robiłem pierwsze foty. Najstarsze, które odnalazłem, były wykonane, gdy miałem 7 lat - poszły, zresztą, na "Wczoraj i dziś" jakiś czas temu.

    No i stolatstolat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja robiąc te zdjęcia byłem nieco starszy i już wiedziałem jak trzymać sprzęt (czego może nie widać po zdjęciach i ich ekstrawaganckim kadrowaniu, ale to na pewno wina optyki).

      A od tych zdjęć upłynęły prawie 3 lata zanim dostałem swój własny aparat (idiotkamera) i zacząłem robić zdjęcia (głównie Warszawy) na masową skalę. Lata 1999-2000 też już powolutku zaczynają się nadawać na wczoraje-i-dzisiaje.

      Usuń
    2. Ostatnio kupiłem album o Warszawie z 2003 r. Sporo się pozmieniało i w ciągu tej ostatniej dekady.

      Usuń